Gabrielu M., proszę wstać, sąd idzie!
Masowe wycinki drzew, to taki sam humbug jak zabetonowane rzeki. Jedno i drugie występuje w środowisku jak Yeti albo Sasquatch - „Wielka Stopa”. Niestety, dla wszystkich kuglarzy jarmarczno-odpustowych dziwactw z naszej części płonącej planety, coś tak emocjonalnego jak np. „Wielki Metr” nie zainteresuje nikogo. No, chyba takiego, który równie dobrze mógłby być wystawiany jako osobliwość gatunku Homo sapiens. Na kimś takim nie da się jednak zarobić, odkąd baba z brodą przestała być osobowością, a stała się powszechnym elementem kulturowym. Dlatego, potrzebne są masowe wycinki drzew.
Nie mam na myśli leśników. Zastanówmy się choć chwilę. Co tej grupie zawodowej, po specjalistycznych szkołach średnich i wyższych, bardziej się - osobniczo i grupowo - opłaca? Więcej lasu czy mniej? Dla porównania, weźmy pod lupę takich np. rolników. Co jest bardziej dla nich korzystne? Posiadanie większej powierzchni gospodarstwa czy mniejszej? No, różnie, ale nawet przy tej zdemoralizowanej przez UE gospodarce rolnej, w której nie zbiór, a powierzchnia ma znaczenie, wiadomo, że dopłata należy się od hektara, od „Wielkiego Hektara”.
Dlaczego leśnicy mieliby dokonywać masowych wycinek drzew, skoro las zapewnia im niszę życiową i sukces osobniczy? I to nie rzadko grupie złożonej z osobników płci męskiej i żeńskiej. Osobniki takie niekiedy łączą się w pary na całe życie, jak np. żurawie albo bociany (z ptasią wiernością, to akurat nie jest prawda, ale zwykłe dyrdymały tzw. świata zwierząt). Bywa, że taka para ma potomstwo, które ma także, w perspektywie życiowej, niszę swoich rodziców. Znaczna część młodzieży techników leśnych, to dzieci leśników. Od co najmniej 70. lat, takie pokolenia zajmują coraz większe powierzchnie ziemi w Polsce dla leśnej niszy. Przeciętny, polskojęzyczny aktywista rodem z Niemiec wie, że oto Szwecja dwukrotnie zwiększyła powierzchnię lasów w ostatnich stu latach. To, stawia za wzór. W przypadku leśników tubylczych, tę samą kroć lasu w Polsce, uzyskaną w trzy pokolenia, kwituje powiedzeniem - sadzą by wycinać. To, nazywa się społecznym dialogiem i uspołecznieniem gospodarki leśnej.
Zasadnym jest pytanie, którego nikt jeszcze nie postawił. Jeśli wycinki są masowe, to chyba z wielkich powierzchni leśnych, tak? No, to one są czy nie? Lesistość Polski, powyżej 30%, to wprawdzie średnia krajowa naszej płonącej planety, ale żeby to uznać za coś ekstremalnie dużego, to chyba przesada. Nawet leśnicy tak nie myślą (widomo: zdradzieckie powiększanie niszy!) i planują więcej. Jak już kiedyś napisałem, powinniśmy się obawiać tempa zalesiania. Jeśli będzie postępowało, to wszyscy będziemy mieszkać w lesie, tak jak w województwie lubuskim. Niby fajnie, ale dlaczego spada tu zaludnienie, nawet z tymi nieszczęsnymi wygnańcami z niemieckiego raju?
Pytanie o tę „masowość” jest uzasadnione, podobnie, jak to które kiedyś zadał minister Jan Szyszko. Jeśli Puszcza B. jest ostatnią zachowaną w Europie, to co się kurde stało z tą przedostatnią? Coś może przesadziłem z tą ekspresją i tak złagodzonego wulgaryzmu, ale reszta myśli profesora jest prawdziwa. Już nie raz o tym pisaliśmy w SN - nie ma czegoś takiego jak „zachowane” drzewo, a tym bardziej cały las, który „się zachował”. Trzeba być skończonym łotrem, by coś takiego głosić i mamić tym, jak Melanocetus johnsonii na światełko bioluminestęcji w ciemnościach oceanicznych głębin. Nie ma takiej możliwości, by taki zasób surowcowo-energetyczny zachował się przypadkowo i to od wieków. By ktoś o nim zapomniał lub był nikomu niepotrzebny. Użalając się nad suchymi pniami i kikutami nadrzecznych, imponujących starych dębów, jesionów i wierzb, które zostały podżarte przez bobry, pójdźmy myślą dalej: jak to się stało, że nikt ich wcześniej, to jest przez 100-200 lat nie wyciął, aż dojrzały do postaci pomników przyrody? Kogo zachwycało ich piękno i majestat, które dzika przyroda wzięła, od tak po prostu, na ząb?
By unaocznić masę masowej wycinki drzew, Greenpeace dla tubylczej ciemnoty postanowił wykonać imponujący happening. Wraz z pisemną petycją, skierowaną do premiera Donalda Tuska, jechały do centrum Warszawy i do Kancelarii Prezesa trzy samochody ciężarowe, wypełnione kłodami drewna. Ponoć premier nie wie jak wygląda taki zestaw, popularnie nazwany dłużycą (od drewna na przyczepie). Dlatego, młodzi i świadomi postanowili to i się pokazać ciemnocie. No, i Warszawiakom, równie ciemnym. Premier, co to zarządzał całą Wspólnotą, nie ma też świadomości, że codziennie w polskich lasach operuje ponad 6 tys. takich pojazdów ze ściętym drzewami. Liczba tych samochodów puchnie w mediach z każdym dniem. Ma to i dobre strony bowiem 6 tys. kierowców, to prawie o połowę więcej niż liczba głosów w wyborach do Parlamentu Europejskiego, którą uzyskał podsekretarz stanu, Główny Konserwator Przyrody Mikołaj Dorożała, z czegó ów nauki nie skrzesa.
To, że premier może czegoś nie wiedzieć, bo na co dzień szafuje stanowiskami i układami w UE, jest możliwe, ale żeby go zaliczyć do tubylczej ciemnoty pokazując mu jakieś tiry? I jeszcze rozliczać z obietnic wyborczych? Musi się chłopina ogarnąć, bo mu tu jakiś obcy reżyser na głowę włazi, jak kierownikowi produkcji "Ostatniej paróweczka hrabiego Barry Kenta". Zielone, partyjne przystawki robią mu „koło pióra”: puściły dzieciaki na ulicę i w promowane strefy mediów społecznościowych. Cytuję ze strony dla ciemnoty: „Pół roku temu Donald Tusk zapowiadał osobiste, bezpośrednie zaangażowanie w uzdrowienie sytuacji w lasach, w umowie koalicyjnej zaś znalazł się zapis o wyłączeniu z wycinek 20 procent polskich lasów. Minęło ponad pół roku, a ochroną objęto jedynie 1,3 procent lasów i to czasowo”. Widać, za granicą obliczyli, że w tym tempie, to nawet do końca kadencji wyjdzie niewiele powyżej 10%, a polskie drewno z rynku nie zejdzie. Naprawianie wschodniej prowincji się wlecze i trzeba namiestnika zdyscyplinować.
Ciężarówki z masą drewna z masowych wycinek nie dotarły do D. Tuska. Jakieś, zapewne kaczystowskie złogi policyjne zatrzymały inicjatywę przy krawężniku. Chyba nikt nie wątpi, by z ramienia obecnego MSW wyszło takie niebanalne zaangażowanie operacyjne organów ścigania, w aktywistyczny happening przyjaznych struktur pozarządowych. Się okazało, że kierowcy „dłużyc” to Niemce - ło, Panie! Pojazdy na niemieckich blachach - litości! Nie mieli dokumentów przewozowych. Samochody były przeciążone. Drewno na naczepach nie miało kwitu zakupu i wywozu z lasu. Główna konsomołka tej akcji (to chyba lepszy akronim niż greenpisówa?) została zgarnięta do suki i trafiła do aresztu pod zarzutem kradzieży drewna. Olaboga! Nie wystarczyło tłumaczenie struktur centralnych, że drewno kupili od leśników, ale zapomnieli zabrać rachunków. Kupić drewno od leśników, po to by pokazać jak oni masowo wycinają drewno - zaiste, prowokacja skierowana do ciemnoty.
Nie tak to miało być, bo przecież ci co wycinają to przestępcy. Przed tym blamażem aktywistów, wspomniany wiceminister Dorożała, jeden z siedmiu wspaniałych tego urzędu, oznajmił: „(…) Kiedy pójdziecie do lasu i zobaczycie ścięte drzewa, to pomyślcie, że one mogłyby nadal stać, gdyby nie setki tysięcy złotych, która ta zorganizowana grupa działająca jak grupa przestępcza postanowiła sprzeniewierzyć”. Brzmi jakoś znajomo? Jakby z dialogów filmowych Stanisława Bareji? jednak, rzecz miała miejsce na konferencji prasowej w sprawie wyników kontroli w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku. Jeśli leśnicy pracowali, a konkretnie - działali jak grupa przestępcza, i brali dolę za te choinki, a ja albo ten Greenpeace, kupiliśmy drewno od nich, to znaczy, że kara pozbawienia wolności za paserkę mnie nie minie. Ale co tam, może przyjdzie siedzieć do 5 lat w towarztstwie. Weźmy takiego Gabriela M. Czy nie jest w tym wypadku prawdopodobna przynależność do tej grupy, albo co najmniej współudział? Skończył szkołę leśną. Uuu, podejrzane. Jest wydawcą książek i nadaje w ich otoczeniu. A książki to niby z czego są? Na pewno nie ze szwedzkiej pulpy, ale z przestępstwa. I tyle.
Pismo wspólne leśnych Związków Zawodowych do Pana Donalda Tuska, Prezesa Rady Ministrów
http://zlpwrp.pl/wp-content/uploads/2024/06/2024.06.17_Wspolny-wniosek-Zw.-Zaw.-w-LP-do-Prezesa-Rady-Ministrow-w-sprawie-dzialan-i-wypowiedzi-M.Dorozaly.pdf
tagi:
![]() |
Greenwatcher |
28 czerwca 2024 19:46 |
Komentarze:
![]() |
aszymanik @Greenwatcher |
28 czerwca 2024 20:58 |
Ehhh, Panie Greenwatcher za rzadko Pan ostatnio bywa....
![]() |
Alfatool @aszymanik 28 czerwca 2024 20:58 |
28 czerwca 2024 21:20 |
Pewnie wycina lasy albo zajmuje się paserką, a teraz tylko zaciera ślady :)
![]() |
MarekBielany @Greenwatcher |
28 czerwca 2024 22:27 |
ale to było już lat dwa dziesiątki.
Płodozmian ?
Wywozili choinki ze wschodniego mazowsza w góry, do żywca !
P.S.
taki tam chain supply.
:)
Kiepsko.
![]() |
jestnadzieja @Greenwatcher |
29 czerwca 2024 08:29 |
Tu dopiero byla "masowa wycinka"..Ciekawe czy posla tam aktywistow, coby rzewne posty mogli do mediow wrzucac, fotografujac sie na tle wywozonych drzew.
![]() |
gabriel-maciejewski @Greenwatcher |
29 czerwca 2024 08:49 |
Przez ostatnie lata leśnicy płakali rzewnymi łzami z powodu Wosia, których ich gnębił. Mają lepszego...Ja nie mam słów do nich, bo po spotkaniu z kolegami dwa lata temu miałem jeden tylko wniosek - są to ludzie, którym się w dupach poprzewracało. Żaden nigdy nie był wyrzocony z pracy, żaden nie musiał tej pracy szukać, wszyscy żyją we względnym spokoju, a tak zwane kadrowe zmiany to jest śmiech na sali. Wszystko odbywa się na zasadzie - Dupiak na miejsce Bartkowiaka, Bartkowiak na miejsce Dupiaka. I tak w koło Wojtek.
![]() |
ArGut @Greenwatcher |
29 czerwca 2024 08:53 |
Bobry muszą mieć SPECJALNE GLEJTY u Donalda Hitlerowca. Rżną bo mogą i się im chce ...
Ale jak się tylko dowiedzą, że w zaroślach rośnie nowe pokolenie KACZORÓW ... to może być RZEŹ z gwizdkami. Pewnie rzeźnicy też przyjadą na hitlerowskich blachach.
![]() |
Magazynier @Greenwatcher |
29 czerwca 2024 13:52 |
Jestem niewinny, proszę wysokiego sądu!. Od dziecinstwa chciałem publikować w cyberze. To wydawcy zmusili mnie do druku na papierze. Uległem naciskom. Proszę o najniższy wymiar kary. Na swoją obronę dodam że nigdy nie byłem ministrantem.
![]() |
ParysvelParwowski @Greenwatcher |
29 czerwca 2024 13:58 |
Świetny tekst, szkoda że tak rzadko. Dziękuję
![]() |
Greenwatcher @aszymanik 28 czerwca 2024 20:58 |
29 czerwca 2024 17:01 |
… ale czytam cały czas i się uczę.
![]() |
Greenwatcher @Alfatool 28 czerwca 2024 21:20 |
29 czerwca 2024 17:02 |
I znowu pobrzmiewa śpiewka „kto handluje ten żyje”. Co za czasy.
![]() |
Greenwatcher @MarekBielany 28 czerwca 2024 22:27 |
29 czerwca 2024 17:06 |
Panie MB, płodozmian to ja widzę wśród tych bezmyślnych, zielonych dzieciaków. Co akcja, to inni pozerzy na tych akcjach, a prezesy to ciągle te same. Co się potem dzieje z tymi dzieciakami? Gdzie ratują planetę? Na zmywaku? W squatach? No, chyba nie kończą jak Wajrak w domku w puszczy? Puszcza nie dla hołoty.
![]() |
Greenwatcher @jestnadzieja 29 czerwca 2024 08:29 |
29 czerwca 2024 17:07 |
Dla LP to nie pierwszyzna. Z tym sobie akurat poradzą. Zawsze proponuję: nim zaczniemy sterować klimatem, zacznijmy sterować pogodą. Przecież to łatwiejsze. Zlikwidujmy wichury i tyle.
![]() |
Greenwatcher @gabriel-maciejewski 29 czerwca 2024 08:49 |
29 czerwca 2024 17:09 |
A to trafiłeś gości. Ja pamiętam jak jeździli po Szyszko. Wiem, że nie wszyscy, ale było to dla mnie zaskoczenie. Choć ja nie z branży. Wystarczyło, że trzymał z ks. Rydzykiem. I już nie nasz.
![]() |
Greenwatcher @ArGut 29 czerwca 2024 08:53 |
29 czerwca 2024 17:13 |
Wody Polskie i Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska „procedowałyby” taką tamę małej retencji z ruski rok, a na końcu by się okazało, że jacyś miłośnicy przyrody zrobiliby tu grantobiorczy autoselfik pt. Uwolnić rzeki! Pamiętam jakiegoś kretyna z YT, który zimą łaził po ośnieżonej tamie bobrowej i perorował jak to ludzie „zabetonowali” przepływ. Jak przyroda cierpi z tego powodu. Gdy wpadł nogą po pachę, między gałęzie, to dopiero zrozumiał gdzie jest i po czy stąpa. Szczęśliwie idiota nie ucierpiał, ale nadawał dalej, tyle że już chwalił tamę i prosił o wsparcie, bo zbiera kasę na kamerkę do kręcenia filmów przyrodniczych o ratowaniu rzek. I ludzie płacą i się rozgrzeszają, ale kpią z tacy w kościele.
![]() |
Greenwatcher @Magazynier 29 czerwca 2024 13:52 |
29 czerwca 2024 17:14 |
O nie, nie Panie M.
Dobra, dobra – znamy takich. Qui s'excuse, s'accuse, że polecę red. Michalkiewiczem.
![]() |
Greenwatcher @ParysvelParwowski 29 czerwca 2024 13:58 |
29 czerwca 2024 17:16 |
Nie daję rady rzeczywistości, ale dziękuję za odwiedziny i lekturę.
![]() |
Magazynier @Greenwatcher 29 czerwca 2024 17:14 |
29 czerwca 2024 17:30 |
Ale ja naprawdę nigdy nie byłem ministrantem ...
![]() |
MarekBielany @Greenwatcher 29 czerwca 2024 17:06 |
29 czerwca 2024 22:27 |
już w '80 i '89 miałem nadzieję.
prezesy to ciągle te same
Nie ma(m) siły, ale poczekam.
![]() |
DYNAQ @Greenwatcher |
30 czerwca 2024 00:01 |
W Puszczy Boreckej występują rzadkie porosty,,puchlinka , granicznik płucnik, z paproci piuropusznik strusi etc. ""Ekolodzy''-Puszcza Borecka parkiem narodowym! Ale zaraz , zaraz -te gatunki występują w lesie od setek lat użytkowanym gospodarczo im to nie szkodzi...jak były, tak są.
![]() |
Greenwatcher @DYNAQ 30 czerwca 2024 00:01 |
1 lipca 2024 16:47 |
Są, ale w niewłaściwych rękach i nie da się tego zmonetyzować, ratując przed ludźmi. Swoją drogą, wysiedlanie ludzi z terenów, które mają być obszarami ochrony przyrody ma długie tradycje. Park Wirunga w Afryce, Yellowstone i Yosemite w Ameryce Północnej, parki w Indiach. Miało to miejsce nawet w latach 90. XX w., a celem była ochrona goryli i ich siedlisk w PN Bwindi. Jako, że ten proceder padł to na podatny grunt rozprawy z dziedzictwem kolonializmu, to zaczęto badać ten problem i dzisiaj szacuje się liczbę parkowych wygnańców, na różnych kontynentach, na prawie 12 mln ludzi. Za intencjami podążała nierzadko ogromna zmiana ekosystemów i utrata celu ochrony, bo zabrakło gospodarki, ale to już lepiej znamy z naszych parków narodowych i rezerwatów przyrody.
![]() |
m8 @Greenwatcher 1 lipca 2024 16:47 |
6 lipca 2024 17:16 |
Göring Herman też wysiedlał mniej wartościowy naród tubylczy dla ochrony białowieskich żubrów.