-

Greenwatcher : "Od kiedy nie jesteśmy karmą dla wielkich kotów, boimy się samych siebie"

Bigpharma ukwieci nam miasta

W ostatnim milionie lat, ladolód wkraczał na obszar Polski osiem może dziewięć razy. Pokrywał go w całości lub w części. Nawet jeśli była to cześć mała, to przedpole lądolodu było ogarnięte wieloletnią zmarzliną i różnymi postaciami tundry. Dziewięć razy dokonywał się kataklizm flory i fauny, gleby i rzeźby, o rozmiarze, który przekracza dramaty i tragedie naszych czasów, tak chętnie wyświetlane przez ekologistów i klimatystów. Ta cicha wiosna, ta splądrowana planeta, ta demograficzna bomba – to wszystko wydaje się groteskowe, przy zmianie, którą potrafi wzbudzić ta, która ma być jedyną i najlepszą miarą. Gatunki, które przetrwały ten okres są twardsze niż skamieliny trylobitów. Są to absolutni mistrzowie przeżycia, najlepsi z najlepiej dostosowanych. Za każdym razem, gdy sobie to przypominam, to ulegam zdumieniu, jak jakiś bohater biedronkowej prozy za dwie dychy.

Łooo – trwa tylko chwilę. Czy nie za wcześnie na odtrąbienie ich sukcesu? Może jesteśmy na etapie ich schyłku, którego nie zauważamy z perspektywy ledwie ostatniego miliona lat?  Może dopiero za dwa lub trzy miliony lat, jakaś istota rozumna będzie mogła stwierdzić: – niestety, nawracające kataklizmy plejstocenu, uwolniły takie wahadło zniszczenia, któremu nie były w stanie sprostać zdolności odbudowy populacji, kolejne ekspansje, zadomowienia i regresje. Flora i fauna tego okresu wymarła. Po prostu nie dała rady, jak wcześniej na przykład ta z kredy. Szanowni słuchacze – powie ktoś za miliony lat – wyobraźmy sobie taką pokrakę jak trzmiel. Dane paleontologiczne wskazują, że w kolejnych interglacjałach było coraz mniej gatunków tego zwierzęcia, aż wreszcie wymarł cały rodzaj.              

Nikt z nas nie dożyje tego czasu, by potwierdzić to przewidywanie. Nie wiem czy w ogóle tyle wytrwa nasz gatunek i czy znajdzie sią jakiś Abraham, który będzie się targował z Panem Bogiem, o tych ostatnich dziesięciu sprawiedliwych. Jeśli już o miłosierdziu, to odnotujmy, że natura, obiekt wzruszeń i dążeń, nie musi się przed nikim tłumaczyć i wszyscy akceptują jej rządzę zemsty oraz prawo bezlitosnej kary. Nikt przecież nie mówi: – co to za dobra natura, która dopuściła do tego nieszczęścia, albo  – gdzie jest natura, gdy dochodzi do tragedii i cierpienia niewinnych? Taka wyrozumiałość nie jest darowana Sędziemu Sprawiedliwemu.

Zemsta natury już ponoć następuje, ale finał ma być za dziewięć, już właściwie za osiem lat, o czym zdają się nie wiedzieć bankierzy, którzy ciągle udzielają długoterminowych kredytów. W tej słodkiej naiwnością tkwią również deweloperzy nadmorskich apartamentowców. A jeśli nie oni, to już na pewno ich klienci. Przecież ich inwestycje znajdą się, lada moment, w słonej kąpieli wszechświatowego oceanu, zasilonego ostatnimi kostkami lodu z biegunów naszej planety.

 A propos cen metra kwadratowego, to te z nad morza ledwie doganiają te z posesji w centrach miast, gdzie ponoć panuje największe zanieczyszczenie powietrza. Czy ktoś słyszał o gwałtownych spadkach cen domów i mieszkań z powodu potwornego smogu w tamtej  okolicy? Nie wiem po co nam te drogie urządzenia monitoringu powietrza. Informacje o jego zanieczyszczeniu są najbardziej nudną częścią telewizyjnej pogody. Gdyby wskaźnikiem stanu powietrza były aktualne ceny metra kwadratowego mieszkań, w ogarniętych pyłem i dymem dzielnicach, to ta cześć całych wiadomości miałaby największą oglądalność. Mogłaby ją prowadzić, lekko już trącona wiekiem, Kinga Rusin, i to bez makijażu, i całkowicie ubrana. Nawet jakby się obnażyła w tej prognozie, jak kiedyś w proteście przeciw ociepleniu, to tak nikt na nią by nie patrzył, bo każdy łapałby za komórę i dzwonił, do Nowaka albo Kowalskiego z Krakowa, z ofertą za jego zadymioną chawirę: – panie, bierz pan ten tysiąc za metr, bo jak jutro Kinia poda dziewięć stów, to nie zadzwonię.

Okazuje się, że ceny nie spadają, a ludzie płacą najwyższe stawki i dadzą każde pieniądze by żyć w wyziewach z rur i kominów. Jest to zapewne jaskiniowy atawizm tysiącleci spędzonych przy ognisku. Pewnie dlatego, w centrach miast jest pełno małych kafejek, cukierni, restauracji i fastfoodów. Są one namiastką tego co mieliśmy w tundrze. Lubimy wypić i zjeść w kameralnym otoczeniu bliskich ścian, tak jak kiedyś łowcy w pieczarze. Odczuwamy tu, to samo, co oni tam: sytość, ciepło i bezpieczeństwo. Wprawdzie z ogniska pozostał na stole już tylko jeden ognik, ale gdy dogasa, wołamy po kelnera – proszę wymienić tego znicza, bo paleolityczny nastrój siada.

Są też i tacy, którzy chcą tu pozostawić po sobie  pamiątkę, niczym pradawne malowidła lub ryty naskalne. Niestety ten przejaw regresji ewolucyjnej nie znajduje aprobaty i zrozumienia u właścicieli jaskiniowych erzaców. No chyba, że do knajpy trafi jakiś celebryta. Tych się wręcz namawia i prosi by pozostawili tu swój wizerunek. Aż dziw, patrząc na ich stan umysłu, że potrafią na zdjęciu złożyć podpis. Dobrze, że nie plują ochrą na rozpostartą dłoń. 

Rozumiem źródła tego zachowania i dlatego nie do końca przekonują mnie te ograniczenia  palenia drewnem w kominku, albo zakaz grillowania w połowie dzielnicy. Przecież ludzie pozytywnie odpowiadają na wezwania do powrotu do przeszłości. Trudno mi zaakceptować te zakazy być może dlatego, że z powątpiewaniem spoglądam na wypalanie hektarów wrzosowisk, co jest uzasadnione chęcią ochrony przyrody. Tak się składa, że niestabilna emocjonalnie matka natura, co to nie orientuje się w paradygmatach światowej ochrony bioróżnorodności, chce je nakryć lasem. W naszych okolicznościach roślinno–klimatycznych las jest morderczo zabójczy dla zbiorowisk roślinnych innych niż formacja wysokich fanerofitów. Pozostawione bez ludzi wrzosowiska, na opuszczonych poligonach wojskowych, spontanicznie zarastają lasem. Są jednak tacy, o ponadprzeciętnym mniemaniu o zawartości w sobie łacińskiego przymiotnika sapiens, którzy nie chcą na to pozwolić. Zwykle to ci sami, co wcześniej nie tolerowali na poligonie działań ludzi w mundurach i kazali się im wynosić. To, że pacyfiści i ekologiści palą ziele to niby nic nowego, ale tym razem robią to za państwowe.  

Wiem, że wielu przepada za miodem. Słyszałem też o mizerii trzmieli i pszczół, ale czy w cenie wrzosowego jest obsługa kilkunastu jednostek państwowej i ochotniczej straży pożarnej, które zabezpieczają to kontrolowane palenie? Na takiej akcji bywa ich więcej niż na niejednej interwencji. Wrzosowiska wypala się by je odmłodzić i pozbyć się nadmiaru węgla zgromadzonego w ściole oraz w glebie. Za takie uwalnianie trującego dwutlenku węgla nie grozi mandat. Można na to dostać suty grant, a potem wyróżnienie za zastosowanie „tradycyjnej innowacyjności”, mającej tysiące lat.

Jakiś czas temu widziałem w TV jakiegoś utytułowanego i ugrantowanego uczonego, który przekonywał, że pszczoły i kwietna łąka na dachu jego uczelni obfitują miodem czystszym niż ten ze wsi i z lasu. I tu i tu stosuje się – przekonywał – różne środki ochrony roślin, a na jego campusie w mieście nie. To po cholerę wypalać te zanieczyszczone, śródleśne wrzosowiska? Dajmy im zarosnąć lasem, tak jak chce tego natura i będziemy do przodu ze wskaźnikiem lesistości, co to ponoć mamy za mały. Wszyscy dorośli wiedzą, że nie chodzi o rozmiar, ale o procent. Przecież ten, im większy, tym większe robi wrażenie i naprawdę potrafi pójść w nogi lub zakręcić w głowie. Weźmy taki Luksemburg, wskaźnik 34% – wg norm UE jeszcze nie wódka, ale już napój spirytusowy i to nad podziw tumaniący.      

Opublikowany w listopadzie rocznik statystyczny leśnictwa w Polsce nie potwierdził deklarowanych 30% zalesienia na rok 2020. Lesistość sięgnęła ledwie 29,6%, a wiec jesteśmy gorsi niż ojczyzna Jean–Claude Junckera, co to za koszulę nie wylewa. Już niebawem zacznie się ujeżdżanie opalonych zielem łbów na leśnikach. Bądźmy jednak spostrzegawczy – nie na tym ma polegać polskie leśnictwo. Bardziej chodzi o to by nie wycinać, a mniej o to by sadzić, no chyba, że na polach i łąkach, by te wreszcie przestały obfitować pokarmem. Drzewa wyczerpały się jako ideologiczne paliwo niemal tak nagle jak drewno, które znienacka przestało być ekologiczne, a jak raz po dwóch dekadach wędrówki tajgi ze wschodu na zachód. Tyle, że w postaci zrębków, trocin, peletu i brykietu.

Teraz w lansie są wspomniane kwietne łąki, których ideolo wędruje z zachodu na wschód. To też jakby wędrówka formacji roślinnej. Będziemy je mieć w miastach i na przedmieściach, na każdym skwerze, na dachach i między pasami jezdni. Wróżę temu wielką przyszłość. Już choćby sądząc po liczbie propagandowych nowinek, szkoleń i konferencji organizowanych dla urzędów i przez nie sponsorowanych. Ewidentnie drgnął  wskaźnik ekspertów per capita z tej dziedziny. Wreszcie i entomolodzy będą mieli swoją chwilę prosperity, tak jak wcześniej fitosocjolodzy, ornitolodzy, herpetolodzy, chiropterolodzy, i inni. Zwykle zagnieżdżają się oni na państwowych uczelniach, a prywatnie są prezesami non–governmental organization, które są poważnie zatroskane losem planety i walczą z opresyjnym państwem. To państwowo–prywatne partnerstwo, które w wielu wypadkach mogłoby być działem parazytologii, manifestuje się bez oznaki zażenowania. Już na pierwszym slajdzie, niemal każdej prezentacji, wykładowca wyświetla swoje imię i nazwisko, alma mater i bogatą listę kolaboracji. Jeszcze powinien dodać – powagę moją i organizacji wspiera akademia, która jest w pierwszej połowie drugiej osiemsetki uczelni na świecie.   

Miasta są bardzo zainteresowane takimi rozwiązaniami. Eksperci żywią w nich przekonanie, że trawniki są droższe w utrzymaniu niż obsiew mieszanką różnego kwiecia, którego nie trzeba kosić co trzy lub cztery tygodnie. No, a poza tym, chodzi o te biedne trzmiele, motyle i pszczoły. Już je troską ogrania reszta Wspólnoty, bo masowo giną na polach, łąkach i w lasach, co przecież potwierdził rodzimy uczony z najwyższej katedry w mieście. Łzy same napływają w oka tłustego roztworu publicznego pieniądza. Jego większa cześć trafi do Niemiec, bo tak się jakoś składa, że najlepsze, a właściwie jedyne, mieszanki nasion kwietnych łąk i firmy je produkujące są za naszą zachodnią granicą. Ci miastowi, co to bez ekspertów obsiali swe skwery facelią lub łubinem są totalnym pośmiewiskiem wszystkich konferencji, by już nigdy nikomu nie przyszła do urzędniczego łba jakaś samowolka.

Wielce zatroskane losem i ochroną poczciwej entomofauny zapylającej są koncerny farmaceutyczne. Wprawdzie korporacyjny pieniądz nie jest tak skory, jak państwowy, do transferu swej obecności, ale nie trzeba przecież ekspertów i uniwersytetów, by być pewnym, że wzrostowi gęstości zaludnienia towarzyszy wzrost liczby alergików. Miejskie, kolonijne zgrupowania Homo sapiens nadają się idealnie dla kwietnych łąk oraz do wspierania czynnej ochrony przyrody. Przecież to właśnie tu, bytuje największy odsetek tych którzy są przerażeni kataklizmem w lasach i na wsi. Można mieć nadzieję, że wreszcie poczują przyrodę własnym nosem. Na zdrowie. I trzmiele przy okazji przetrwają. 

 

 

 



tagi: ochrona przyrody  ekologizm  wrzosowiska  kwietne łąki  lesistość 

Greenwatcher
17 grudnia 2021 19:00
36     2007    18 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Arte @Greenwatcher
17 grudnia 2021 19:30

Świetne podsumowanie; a trzmiele przetrwają, bo nie wiedzą, że nie powinny latać i skutecznie się pożywiać :)

zaloguj się by móc komentować

chlor @Greenwatcher
17 grudnia 2021 20:20

Jak zwykle znakomite.

Łąki w mieście mi pasują, bo tylko tam rosną zioła które zbieram. Za miastem sama trawa.

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @Greenwatcher
17 grudnia 2021 22:13

Mamy mieć rolnictwo węglowe w całej Europie,żeby zmniejszyć emisyję co2,co powinno uratować planetę...rolnictwo europejskie  i  to według światłych ekspertów dokłada planecie mniej niż 1% co2. Jest o co walczyć ! Nie baczmy na konieczne wyrzeczenia!Jutrzenka zwycięstwa różowi się na firmamencie!     

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @DYNAQ 17 grudnia 2021 22:13
17 grudnia 2021 23:14

różowi się od tlenku żelaza ?

rdzy ?

 

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Greenwatcher
17 grudnia 2021 23:20

Taki o złomiarzach.

złomiarze

muzyka taka sobie.

Widziałem takie na Bielanach.

 

P.S.

Czy w Lęborku była huta ?

 

zaloguj się by móc komentować

klon @Greenwatcher
17 grudnia 2021 23:46

Warto było czekać! 
 

zaloguj się by móc komentować

Pioter @Greenwatcher
18 grudnia 2021 06:44

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że teksty o masowym wymieraniu pszczół pojawiają się w prasie od co namniej 150 lat (przynajmniej ja mam jakiś z lat 80 XIX wieku zachomikowany). I zawsze winiło się za to przemysł i zatrute powietrze.

A tymczasem bartnicy i pszczelarze hodujący pszczoły od co najmniej 10 tys lat wiedzą, że zwykła pszczoła robotnica żyje około 60 dni, a królowa matka maksymalnie 3-4 lata.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Arte 17 grudnia 2021 19:30
18 grudnia 2021 07:42

Liczne są opowiastki o tych teoretycznych nielotach, ale kierują uwagę w ciekawe miejsca.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @chlor 17 grudnia 2021 20:20
18 grudnia 2021 07:43

Moi znajomi zielarze z wioski mają swoje miejsca, tak jak grzybiarze, ale nie strzegą tych tajemnic, tak jak ci drudzy. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @DYNAQ 17 grudnia 2021 22:13
18 grudnia 2021 07:50

Gdzieś zgubiłem wypowiedź komisarza, który w tym kolorze miał wizję o przyszłości elektrycznych traktorów. No nie wiem, a cały czas mam w głowie to info z tekstu Stanisława Ordy o przymusie obniżania produkcji rolnej poniżej progu samowystarczalności. http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/transformacja-ustrojowa-czyli-z-deszczu-pod-rynne

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @MarekBielany 17 grudnia 2021 23:20
18 grudnia 2021 07:52

Lokomotywy odchodzą …, a do huty się dowiezie nawet gdyby była w Chinach. Patrząc na daty tych filmów, to chyba maksimum chińskiego magnesu na złom. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Pioter 18 grudnia 2021 06:44
18 grudnia 2021 07:54

Przydatna podpowiedź i ciekawy temat. Dziękuję. Pszczołom przedindustrialnym pewnie żyło się lepiej – jak ponoć wszystkim. Tylko ponoć.      

zaloguj się by móc komentować

tadman @Greenwatcher
18 grudnia 2021 09:50

Dzięki za rozświetlenie tła tzw. bardzo proekologicznych kwietnych łąk w miejsce trawników miejskich. Zupełnie niespodziewanym plusem tej mody są kleszcze pośród miejskiej zabudowy. Niemiec kiedyś germanizował nam młodzież, a teraz ułąkowia centra polskich miast.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @Greenwatcher 18 grudnia 2021 07:50
18 grudnia 2021 10:32

''Będzie to stabilne państwo federalne, dysponujące europejską armią w miejsce wojsk narodowych. Nieodwołalnie pokonane zostanie dążenie do gospodarczej samowystarczalności poszczególnych krajów – kręgosłup reżimów totalitarnych. Państwo to wyposażone będzie w organy i narzędzia pozwalające na wyegzekwowanie w sfederowanych państwach uchwał służących utrzymaniu wspólnego porządku''

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @DYNAQ 18 grudnia 2021 10:32
18 grudnia 2021 10:37

 Wszędzie pełno artykułów o zbieraniu kasy za emisję co2, brak natomiast informacji o :

a) do kogo trafiają te pieniąze

b) na co je wydaje 

c)kto to kontroluje. 

zaloguj się by móc komentować

cedric @Greenwatcher
18 grudnia 2021 11:04

Plusem łąk kwietnych jest wydłużone kwitnienie. Zanikanie pszczół wynika po części z monokultur , gdzie trudno jest znaleźć pożytek poza okresem kwitnienia. Poza tym koszenie trawników powoduje odrzucanie korzeni i słabe zatrzymywanie wody. Wysokie trawy są dużo lepsze pod tym względem.

Moda na kwiaty na balkonach spowodowała , że pszczoły dobrze sobie radzą w mieście. Wiele z nich kwitnie miesącami , co pozwala utrzymywać pasieki na blokowiskach.

https://baranowscy.eu/wordpress/kwiaty-na-balkonie-ktorymi-nakarmisz-pszczoly/

Chociaż nie zajmuję się pszczelarstwem to staram się mieć w ogrodzie rośliny wydłużające dobrobyt pszczół i trzmieli, jak np. cyklameny,przebiśniegi,ciemierniki kwitnące od poł. stycznia , heptakodium chińskie bzyczące we wrześniu/październiku . Bardzo ozdobne są wierzby np. Melanostachys , czy Mt Aso.

https://e-clematis.com/pl/p/Salix-gracilistyla-Mt-Aso-wierzba-smukloszyjkowa-Mt-Aso/1858

https://e-clematis.com/pl/p/Salix-gracilistyla-Melanostachys-Wierzba-smukloszyjkowa/2633

zaloguj się by móc komentować

zkr @Greenwatcher 18 grudnia 2021 07:54
18 grudnia 2021 14:51

Jednym z powodow wymierania pszczol jest stosowanie insektycydow opartych na przyklad o fipronil czy neonikotynoidy.
Nawet markety sa zawalone tym, jako srodek na mrowki.

zaloguj się by móc komentować

tadman @zkr 18 grudnia 2021 14:51
18 grudnia 2021 15:42

Ponad dwadzieścia lat temu pszczoły dotąd atakowane były przez różne choroby i pasożyty, które pszczelarze potrafili zwalczać, ale właśnie wtedy pnie pszczele zostały zaatakowane na szerszą skalę przez roztocza, a choroba przez nie powodowana nazwana została warrozą. Pojawiły się lekarstwa, które pozwoliły zwalczać te pasożyty. W jakiś czas później,  pod koniec pierwszej dekady tego stulecia, pojawiło się nowe zjawisko, czyli zespół masowego ginięcie pni pszczelich, który powodował straty w pasiekach do 1/3 stanu posiadania. Było wiele teorii na ten temat i ostatnio okazało się, że zmiany w środowisku, stosowanie środków chemicznych, monokultura upraw, ponoć GMO i oczywiście ocieplenie spowodowały straty, szczególnie w pszczołach lotnych. Z tego też względu mój Ojciej, który dał sobie radę z warrozą zarzucił amatorską gospodarkę oasieczną, bo nakłady finansowe, jak i włożona praca w żaden sposób nie zwracały się. Nie wiem jak to dzisiaj wygląda, ale w sklepach miód jest, więc albo karmią pszczoły syropem cukrowym albo to zjawisko zostało opanowane.

zaloguj się by móc komentować

toNick @Greenwatcher
18 grudnia 2021 16:14

"Nie wiem po co nam te drogie urządzenia monitoringu powietrza. Informacje o jego zanieczyszczeniu są najbardziej nudną częścią telewizyjnej pogody"

To istotny element programowania umysłów i stopniowego przygotowania ludzi na zaplanowane posunięcia w ramach "zielonego ładu".

 

zaloguj się by móc komentować

zkr @toNick 18 grudnia 2021 16:14
18 grudnia 2021 16:23

No OK, ale to nie jest tak, ze problemu nie ma. Mieszkam od jakiegos czasu w malym miescie - strach wyjsc z domu po 17 (czyli kiedy juz ludzie wrocili z pracy i zaczynaja palic). Kiedys do pieca lecial wegiel, drewno. Teraz leci wszystko. Smieci sie dziela na dwie kategorie: palne i niepalne.

zaloguj się by móc komentować

toNick @zkr 18 grudnia 2021 16:23
18 grudnia 2021 16:56

Węgiel jest kosmicznie drogi i część ludzi pali śmieciami, to prawda.
Z drugiej strony - przy normalnym węglu i w miarę nowoczesnym piecu to dymu z komina praktycznie nie widać, wiem bo moja znajoma ma taki i z zewnątrz bardzo trudno stwierdzić czy w domu się pali czy nie.

Ale to wszystko dla toczącego się walca nie ma większego znaczenia, ma być "dekarbonizacja" i tyle, a że z prądem już są problemy to tym lepiej.
Generalnie rzecz biorąc to obowiązuje znana bolszewicka zasada "zaostarzania walki w miarę postępu" - nie tylko zresztą w tej dziedzinie.

 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @zkr 18 grudnia 2021 16:23
18 grudnia 2021 16:57

To jest akurat prosty skutek polityki eko. Niektórych śmieci nie da się pozbyć inaczej, a na dodatek są ewidentnie najtańszym opałem.

zaloguj się by móc komentować

zkr @toNick 18 grudnia 2021 16:56
18 grudnia 2021 17:28

> Z drugiej strony - przy normalnym węglu i w miarę nowoczesnym piecu to dymu z komina praktycznie nie widać

tu sie zgadzam w 100%

> ma być "dekarbonizacja"

To jest chore, ja nie jestem przeciwnikiem wegla.
W miescie w ktorym jestem jest dosc duza elektrownia weglowa.
Nie jest wykorzystana na tyle ile mogla by byc. Jednak przy obecnej polityce idea CO raczej padnie.
Mogliby wszystkich posiadaczy "kopciuchow" podlaczyc i problemu by nie bylo.

A Niemcy w zeszlym roku:
https://www.dw.com/pl/niemcy-otwieraj%C4%85-now%C4%85-elektrowni%C4%99-w%C4%99glow%C4%85-wbrew-zaleceniom-ekspert%C3%B3w/a-53627437

Jesli chodzi o energie "eco" - dobrym podsumowaniem jest to (jak koncza "wiatraki"):

http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/czy-czeka-nas-konfrontacja-z-rosja-pogadanka#260616

 

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

zkr @Grzeralts 18 grudnia 2021 16:57
18 grudnia 2021 17:33

> To jest akurat prosty skutek polityki eko.

Zgadza sie. Oplaty za smieci, 5 pojemnikow, kryteria sortowania - ludzie maja dosc. Wywoza "gabaryty" ale juz starych drzwi czy okien nie wezma. Starego zderzaka tez nie. Gdzie to laduje?

Z drugiej strony, jaka polityka eko? Prosze sprobowac oddac butelke po piwie bez paragonu ;)
Kwestia opakowan szklanych to jest jakas makabra.
Jestesmy bardzo bogatym panstwem, wiekszosc butelek leci na smietnik.
 

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @zkr 18 grudnia 2021 17:33
18 grudnia 2021 17:36

My zawsze wdrażamy pruską biurokrację na sowiecki sposób. Taka tradycja. Skutki czasem bywają komiczne, często tragiczne, niekiedy zapewniają nam przetrwanie, chroniąc swą absurdalnością przed kompletnym zidioceniem obywateli.

zaloguj się by móc komentować

tadman @zkr 18 grudnia 2021 17:33
18 grudnia 2021 17:50

U mnie panowie śmieciarze tańcują z pojemnikami na śmieci i układają je w sposób przypadkowy. Często pojemnik jest brunatny a z jednej strony jest napis szkło, nie zawsze z widocznej strony. Śmietnik jest otwarty i koniec dzieła leży w rękach mieszkańców, którzy często wyrzucają swoje śmieci do pierwszego z brzegu pojemnika. Ostatnio w ramach akcji uświadamiająco-zastraszającej naklejono na drzwi wejściowe plakat przypominający kolorystykę kubłów i rodzaj lądujących w każdym śmieci i na górze napis - segreguj śmieci, bo będziesz płacił czterokrotnie więcej.

zaloguj się by móc komentować


Greenwatcher @cedric 18 grudnia 2021 11:04
18 grudnia 2021 18:03

Do kwietnych ogródków, parapetów i balkonów nikt nie dorabia osłony w postaci zanieczyszczonych lasów i wsi lub zmian klimatycznych i wymierania zapylaczy. Takiej osłony nie miały dotąd miejskie kwietniki, do których zdążyliśmy przywyknąć, a bywają zachwycające i kwitną niemal cały sezon wegetacyjny. Z jakiegoś powodu kwietne łąki potrzebują uzasadnia i mnie to ciekawi.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @tadman 18 grudnia 2021 09:50
18 grudnia 2021 18:05

Zwykle są jakieś skutki uboczne. Sąsiedzi narzekają, że nie da się też spacerować i wyprowadzać psy, więc pewnie jakiś umiar z tymi łąkami trzeba zachować.

zaloguj się by móc komentować



Greenwatcher @zkr 18 grudnia 2021 14:51
18 grudnia 2021 18:09

Pamiętam jak meszki wprowadzały się do miast. Też czymś sikano. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @toNick 18 grudnia 2021 16:14
18 grudnia 2021 18:17

W innej porze roku w tym miejscu są alerty pyłkowe. 

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @Greenwatcher 18 grudnia 2021 18:06
18 grudnia 2021 20:20

Ten facio którego nazwisko jest nad wejściem do PE. Sam-ci Altiero Spinelli.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Greenwatcher 18 grudnia 2021 07:52
18 grudnia 2021 21:15

Coś jest na rzeczy, ale nie jestem pewien, czy jest chiński i czy jest na złom ?

Dzisiaj coś przypomniało mi (tak YT), że było takie cudo w technice/przemyśle o nazwie prototypownia, w której głównie ze złomu/odpadu tworzono nowe. Bez tego złomu/odpadu jak bez nawozu byłoby to raczej niemozliwe.

 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować