-

Greenwatcher : "Od kiedy nie jesteśmy karmą dla wielkich kotów, boimy się samych siebie"

Człekokształtny aspirujący do bycia Człowiekiem …*

- Ty stwórca?

Pytanie na wydruku było wytłuszczone. Wykaligrafowane przez drukarkę igłową było precyzyjnie proste tak jak litery kanciastej, technicznej czcionki. Cztery osoby w białych fartuchach przyglądały się mu ponownie. Rozum kazał wrócić oczom na ten fragment tekstu i przeczytać go jeszcze raz. Potwierdzenie pierwszego odczytu, wzmocniło emocję i skierowało myśli na szybką ścieżkę neuronów, zarezerwowaną dla identyfikacji zagrożeń i bezwarunkowych reakcji obronnych.

– Nie? Po co pani odpowiedziała nie? – zapytał nerwowo brodacz. Najstarszy z fartuchów zareagował najszybciej i skierował reaktywna agresję wobec źródła własnego dyskomfortu. Siedząca przed szybą dziewczyna nie odpowiedziała. Zza białej chusteczki dobiegał tylko cichy płacz.

– Kochanie dlaczego odpowiedziałaś? – głos kobiety był ciepły i spokojny.

– Nie wiem, zrobiłam to odruchowo …

– Co? Odruchowo? – brodacz przechodził do dalszej obrony swojej bezradności, coraz bardziej podniesionym głosem.

– No nie wiem. To ja miałam pytać, a nie on. Dajcie mi spokój. – ponownie utonęła w chustce i szlochu.

– Jak można było, jak mogłaś… – brodacz nabierał powietrza do dłuższej tyrady.

– Panie profesorze – kategorycznie przerwała kobieta i zakręciła głową – to w ogóle nie zbliża nas do rozwiązania. – Brodacz niemo uwolnił płuca.

– Racja, racja – przyznał – ale co dalej ? Co robić? – jego deklaracja spokoju była tylko pozorna, dlatego szybko zapytał – a co panowie mają do powiedzenia?

Dwóch asystentów natychmiast zerwało kontakt wzrokowy z przełożonym. Pochylili głowy nad wydrukiem. Tuż za zaprzeczeniem dziewczyny widniało kolejne wytłuszczone pytanie: kto stwórca?

– No nigdy nie mieliśmy takiego przypadku – odezwał się młodszy fartuch.

– Nich pan powie coś czego nie wiem – brodacz odnalazł kolejną ofiarę.

– Panie profesorze … – kobieta starała się oswoić choleryka.

– Racja, racja …

Wszyscy ponownie utkwili wzrok w kartkach.

- Jabłko?

- Kto stwórca?

- Banan?

- Kto stwórca?

- Marchew?

- Kto stwórca?

- Sok?

- Kto stwórca?

- Woda?

- Kto stwórca?

– A może po prostu nie jest głodny? – młodszy fartuch nie wyczuwał powagi sytuacji. Tym razem brodacz zgromił go tylko spojrzeniem.

– To może odpowiemy, że nie ma – odezwał się milczący dotąd czwarty fartuch.

– Jest pan pewien, że to dobry sposób? Weźmie pan za to odpowiedzialność? Co zrobimy jak przestanie z nami gadać? – profesor piętrzył kolejne niewiadome – przecież widzi pan jak się zaciął.

– Chyba raczej my – cicho zakpił młodszy fartuch.

– On chyba czeka – wycedziła płacząca dziewczyna, która spoglądała na szybę .

Cztery białe fartuchy spojrzały tam gdzie ona. Profesor przetarł łysinę i zaklął. Kobieta pokręciła głową.

Kucający za szybą Georg, syn Georginy i Geoffreya, przechylił łeb z pawiej na lewą. Nie słyszał rozmowy białych fartuchów i dziewczyny. Niewiele odczytywał z ich chaotycznych gestów. Było ich za dużo naraz by cokolwiek zrozumieć. Pierwszy goryl, który korzystał nie tylko z migowego języka znaków i symboli, zauważył jednak, że wreszcie wszyscy na niego patrzą. Jego ręka podniosła się do szyby. Palec powoli wybijał na klawiaturze dotykowego ekranu znane już wszystkim pytanie.

                                                                                   ---

Tak mógłby się zaczynać, a może lepiej kończyć film Planeta Małp. Niestety hollywoodzcy scenarzyści i producenci nie podążyli tym tropem. Pytania ostateczne nie są kasowe, co innego konflikt o władzę i dominację lub międzygatunkowa miłość i nienawiść. Ostatnie produkcje tej serii, w zgodzie z oczekiwaniem destrukcji dotychczasowego porządku, animalizują człowieka i humanizują małpy naczelne. Kto widział ten wie o co chodzi, a kto nie widział niech czasu nie marnuje.

Ponoć najsłynniejszy „mówiący” goryl na świecie pojmował dwa tysiące słów języka angielskiego, a wykorzystywał tysiąc w oryginalnym języku migowym znaków i symboli (Gorilla Sign Language). Niektórzy twierdzili, że to go lokowało na poziomie trzyletniego, ludzkiego dziecka. To wystarczyło by mógł pogadać z takimi sławami jak: Robin Williams, Betty White, Leonardo DiCaprio, Peter Gabriel, Sting i William Shatner. Szczególnie ten ostatni – kinowy i telewizyjny kapitan Kirck z kosmicznej odysei Star Treck – miał po raz pierwszy możliwość kontaktu z obcą cywilizacją. I to na Ziemi. Trochę sobie kpię z celebrytów, ale rozumiem właścicieli goryla, którzy na różne sposoby próbowali pozyskać środki na utrzymanie siebie oraz fundacji ratującej i badającej małpy naczelne. Przedmiotowe i komercyjne wykorzystywanie tego zwierzęcia, w reklamach oraz w filmach, to nie jedyna kontrowersja ambitnego projektu komunikacji międzygatunkowej, który wystartował w latach 70. ubiegłego wieku.

Francine Patterson, szefowa projektu i wspomnianej fundacji, doktor psychologii zwierząt, trener oraz nauczyciel Gorilla Sign Language nie ma nadmiernego poważania wśród współpracowników i kolegów naukowców. Nieprofesjonalna utrata dystansu do przedmiotu badań została jest darowana, ale jej sposób nauczania i osiągnięte wyniki są podważane. Podobnie umiejętności laboratoryjnego goryla. Publikowane wyniki badań, czy to w formie popularnych książek, czy naukowych artykułów i niezliczonej liczby wywiadów prasowych, radiowych oraz telewizyjnych, nigdy nie były solidnie weryfikowane i poddane naukowej krytyce. Dostęp do obiektu badań był ograniczony dla wybranych osób, a i te z zespołu Patterson podważały metody i wnioskowanie swojej przełożonej. Zewnętrzni obserwatorzy projektu nie mogli zweryfikować czy wykonywane przez goryla polecenia i rozpoznawanie języka znaków oraz symboli nie jest uwarunkowane w jakieś w części, bądź nawet całości, bodźcem nagrody. Znawcy warunkowania sprawczego wątpili w samodzielne wybory goryla, a nie mogli tej wątpliwości sprawdzić.

Co więcej, udostepnione przez zespół Patterson filmy, poddane analizie innych ekspertów psychologii zwierząt, ujawniły, że trenerzy goryla mimowolnie sygnalizowali własną mową ciała oczekiwane od zwierzęcia reakcje. Ta interesująca umiejętność rozpoznawania sygnałów sugerujących oczekiwanie, choć godna podziwu, nie jest jakąś szczególną cechą naczelnych. Nie jest też niczym zaskakującym, a może być zauważona przez spostrzegawczego właściciela psa. Została już rozpoznana w początku XX wieku, a powinna być uwzględniona i wykluczona z oceny komunikacji międzygatunkowej i badania inteligencji zwierząt.

By zilustrować przykładem tę umiejętność przytoczę doświadczenie z psami policyjnymi, wykrywającymi materiały wybuchowe lub narkotyki. Otóż psy, które zdekodowały subtelne zachowania swojego przewodnika i są z nim w głębokiej więzi, przedkładają obserwację nieuświadomionych przez człowieka sygnałów nad faktyczne, samodzielne wykonywanie czynności poszukiwania. Prosty test przewodnika i psa eliminuje takie zespoły z pracy. Przewodnikowi podaje się fałszywą informację gdzie jest np. narkotyk, a umieszcza się go w innym, dostępnym psu miejscu. Pies, mimo że wyczuwa obecność narkotyku, po wnikliwej obserwacji przewodnika, wskazuje miejsce fałszywe, a zgodne z mimowolną sygnalizacją przewodnika. Ta umiejętność jest istotnym problemem poznawczym w badaniach zwierząt i stosuje się różne metody by uniknąć tej pułapki. Niestety wiele interesujących relacji komunikacyjnych jest możliwa do obserwacji tylko w głębokiej więzi społecznej między badającym i badanym. Niekiedy tylko przewodnik jest akceptowany przez zwierzę i tylko przy nim wykonuje ono polecenia. Jego usunięcie może wywoływać reakcje emocjonalne uniemożliwiające poznanie faktycznych zdolności zwierzęcia. A jak nie wejść w relacje, gdy od nich zależy skuteczność nauki języka migowego?

Kolejną słabością, o której wspominają krytycy zespołu Patterson, było domniemanie nadinterpretacji zdolności goryla do wyrażania złożonych, spójnych myśli za pomocą języka znaków i symboli. W tym wypadku ta nieuświadomiona umiejętność, będąca w istocie słabością nieobiektywnej obserwacji, dotyczyła przewodnika, który znał tak dalece zachowania małpy oraz ją samą, że odczytywał jej nieprawdziwe intencje. W tym wypadku interlokutor nie powinien mieć doświadczenia długiej znajomości z gorylem, ale czy ten w ogóle zechciałby z nim „gadać”?

Śmierć gorylicy Koko w roku 2018, która była głównym bohaterem badań, nie pobudziła naukowej refleksji, a nawet nie przypomniała euforii towarzyszącej projektowi w latach 80. ubiegłego wieku. Goryl mimo początkowych sukcesów nauczania i komunikowania, w kolejnych latach, czynił coraz mniejsze postępy. Być może nadmierne były oczekiwania wobec zwierzęcia. Być może nad dorobkiem projektu zaważyły ledwie wspomniane kontrowersje naukowe, a nawet obyczajowe. Chyba jednak nie w tym tkwi główna przyczyna. Mam wrażenie, że projekt nie przetrwał konfrontacji ze zmieniającą się rzeczywistością.

Coryllus kiedyś wspominał o trzech bohaterskich dziewczynach Louisa Leakeya: Dian Fossey, Birute Galdikas i Jane Goodall. Francine Patterson, mimo niewątpliwej urody, zaangażowania w pracę i osiągnięć, nie stanie się ikoną popkultury. Nie będzie wzorem do naśladowania i obiektem wzruszeń dla rozemocjonowanych ludzi chcących ratować planetę przed innymi ludźmi. Nie będzie o niej epickich filmów jak choćby o tragicznie zmarłej, a dokładnie rzecz ujmując zamordowanej Dian Fossey. Oczywiście nie życzę jej takiego losu, ale dostrzegam w Patterson i jej projekcie ofiarę ckliwej i sentymentalnej wizji nauki i przyrody, która opętała tłumy. Może to zbyt daleka analogia, ale badacze rekinów wspominają, że nic tak nie zaszkodziło tym zwierzętom jak Szczęki Stevena Spielberga. Utrwalone na taśmie wideo filmy z badań Koko, wśród ścian zamkniętego laboratorium, które jeszcze w latach 80. i 90. ciekawiły i zadziwiały, budzą dziś raczej niesmak, są niestrawialne przez agresywną poprawność. Cóż z tego, że nie ma krat, a jest szyba? Cóż z tego, że Koko nie była zwierzęciem dzikim, a urodzonym w zoo? Cóż z tego, że na bezpiecznym wybiegu, w rezerwacie Woodside w Kalifornii, dożyła wieku, który przez gatunek w dziczy nie jest osiągany? To wszystko nie ma znaczenia.

Uwięzienie i przetrzymywanie zwierzęcia, a tym bardziej prowadzenie na nim badań, jest obecnie z trudem akceptowane, a właściwie wzbudza ostry protest. Każdy z tych elementów jest dziś kojarzony negatywnie bez względu na fakty i okoliczności. Koko zamiast stać się symbolem inteligencji i zdolności świata zwierząt, stała się symbolem zniewolonego przez człowieka zwierzęcia, poddanego presji naukowych eksperymentów. Nie ma znaczenia, że były to eksperymenty językowe. Patterson, która była kiedyś wzorem naukowca, okładkowym bohaterem najbardziej poczytnych pism, obecnie mogłaby dołączyć do grona, przyodzianych w białe kitle, czarnych charakterów z ostatnich produkcji Planety Małp. Można powiedzieć, że stała się ofiarą własnego projektu badawczego, bo to ona, między innymi, ujawniła bogatą sferę wrażliwości i emocji Koko. Miejmy na uwadze i to, że my znacznie szybciej nauczyliśmy się filmowej symboliki bezlitosnego stereotypu naukowca niż goryl złożonego języka migowego.

Podupadłego wizerunku nie są w stanie poprawić nawet rozczulające sceny Koko i jej adoptowanego kotka. Ponoć poprosiła o niego w Boże Narodzenie roku 1983. Te okoliczności może kiedyś były słodkie, ale dziś ta oprawa, nawet jeśli prawdziwa, cuchnie aranżacją. Świat się zmienił. Czy można sobie wyobrazić taką scenę obecnie? Jakie byłyby jej konsekwencje? Pomińmy kontrowersyjną datę „wielokulturowego święta”. Oto zwierzę prosi o inne zwierzę, a darowuje je człowiek. Opowiem to jeszcze inaczej: oto gatunek chce innego gatunku, a decyduje gatunek trzeci. Cóż za nieograniczona przestrzeń studiów i polemik bioetycznych. Bezdenna głębina stanowienia praw zwierząt i inspiracja dla rzesz samozwańczych adwokatów, która zrujnowałaby pozwami i odszkodowaniami budżet niejednego projektu, instytutu, naukowca i jego rodziny. Świat gwałtownie się zmienił.

Czego właściwie oczekiwaliśmy od Koko? Co ten goryl miał nam zakomunikować, czego jeszcze nie wiedzieliśmy lub czego nie podejrzewaliśmy? Zauważmy, że horyzont poznawczy zwierzęcia poza klatką z pleksiglasu nie zwiększy się na tyle by zwierzę mogło posiąść wiedzę większą niż dostępny mu areał osobniczy lub stadny. Nawet biofile i apologeci mitycznej mądrości organizmów innych niż ludzie nie mogą zaprzeczyć, że horyzont poznawczy zwierząt i roślin jest ograniczony przestrzennie. Wprawdzie rzadko zaglądamy na dna rowów oceanicznych, ale który z tamtejszych organizmów wpadł do nas na domówkę by nas poznać? Nie jest to jedyne ograniczenie. Równie ważne, a być może ważniejsze jest to, że większość organizmów wykorzystuje swoją „mądrość” jedynie do zabezpieczenia swojego przetrwania w najbliższej przyszłości. Ich wiedza jest więc również ograniczona bardzo konkretną potrzebą poznawczą. Granice poznania określa metabolizm, niekiedy sezonowość zjawisk albo potrzeba prokreacji.

Tylko człowiek w dążeniu do wiedzy wykroczył poza ograniczenia przestrzeni, czasu i potrzeby. Jesteśmy też jedynym gatunkiem, który swoją potrzebę przetrwania rozpoznał w trwaniu i kondycji innych gatunków, nawet tych które nie są w zasięgu naszych potrzeb pokarmowych. To dość nieoczekiwany wymiar tak nielubianego antropocentryzmu, który dalece odróżnia nas od świata zwierząt i roślin. Goryl nie będzie się interesował koralowcem, nawet jeśli pokochał kotka. Nie pogadamy sobie z nim o Wielkiej Rafie Koralowej lub kondycji małp człekokształtnych na świecie. Zapewne byłby gwiazdą gdyby potępił emisję dwutlenku węgla, globalne zmiany klimatyczne i destrukcyjną rolę człowieka w przyrodzie. Nikt wtedy nie eksponowałby ustroju umysłowego trzyletniego dziecka, wszak wypowiedzi udzieliłby uczony goryl. Co innego gdyby to on zapytał nas o Stwórcę. O, wtedy by mu to wypomniano. Od razu też zaczęto by dochodzić czy jest to godny i właściwy reprezentant gatunku. W najlepszym scenariuszu okazałoby się, że ta cześć ludzkiej populacji, która wierzy w Boga, jest o wiele bardziej spokrewniona z małpami niż się wcześniej wydawało.

 

* Pamięci naszego goryliska ze Szkoły Nawigatorów.

http://gorylisko.szkolanawigatorow.pl/

 

 

 

źródło: https://www.nationalgeographic.com/content/dam/photography/PROOF/2018/June/koko-gorilla-obit/koko-gorilla-ball-kitten-08.jpg

 

źródło:https://storage.googleapis.com/afs-prod/media/media:e0717d67e0ef4c0bbf587342246e9ddb/477.jpeg

 

 

 

 

 

 

 



tagi: ochrona przyrody  małpy naczelne  eksperymenty naukowe  francine patterson  psychologia zwierząt 

Greenwatcher
25 lutego 2020 19:18
25     2090    19 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @Greenwatcher
25 lutego 2020 19:42

Koty. Najinteligentniejsze są koty. Tylko nie chcą z nami gadać, a poza tym wszystkie są świrami. 

Przedziwne, jak ludzkość zdołała cofnąć się w filozofii...

zaloguj się by móc komentować

klon @Greenwatcher
25 lutego 2020 22:30

Jak zwykle - zaskoczenie!  Tym razem zmianą "punktu obserwacyjnego" na szeroko rozumiany świata przyrody.

Nie potrafię uargumentować swego odczucia po przeczytaniu notki, które mówi mi że przedstawiona próba "uczłowieczenia" gorylicy Koko wynikała z pychy. "Równanie" ludzi do poziomu zwierząt często pokazać ma jak wspaniałomyślny może być Człowiek. 

zaloguj się by móc komentować

klon @Grzeralts 25 lutego 2020 19:42
25 lutego 2020 22:34

Jak nie chcą gadać!
Nie znasz kocura mego syna, którym to opiekuję się pod nieobecność  Wiktora / 5 rok /. 
W Wigilię "na szczęście"  wychodzę na Pasterkę - nie ma mnie w domu o północy!

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Greenwatcher
25 lutego 2020 22:42

"Może to zbyt daleka analogia, ale badacze rekinów wspominają, że nic tak nie zaszkodziło tym zwierzętom jak Szczęki Stevena Spielberga."

Szczera prawda.

Sprawnie i profesjonalnie zrobiona przez utalentowanego rezysera bzdura zaszkodzila bardzo rekinom [wzmozona nagonka i masowe polowania], a szczegolnie glownemu bohaterowi filmu "Szczeki", czyli zarlaczowi bialemu [znanemu w swiecie zachodnim jako great white shark], ktory zostal przedstawiony jako upiorny ludojad - maszynka do mordowania wczasowiczow w nadmorskim kurorcie.

Jest wieksze prawdopodobienstwo, ze uderzy w nas piorun niz ze zaatakuje nas rekin, dawno to juz ustalono.

Rekiny odgrywają ważną rolę w ekosystemie, utrzymując znajdujące się pod nimi gatunki w łańcuchu pokarmowym i służąc jako wskaźnik zdrowia oceanów. Pomagają one w usuwaniu słabych i chorych przedstawicieli fauny morskiej, a także w utrzymaniu równowagi z konkurencją, przyczyniając się do zapewnienia różnorodności gatunkowej.

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @Greenwatcher
25 lutego 2020 23:14

Człekokształtne do niczego nie aspirują. Natomiast ludzie a i owszem. Zwłaszcza jak jest duży budżet i wieczne wakacje.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @klon 25 lutego 2020 22:34
26 lutego 2020 06:28

Ale na naszych warunkach nie chcą. W sensie, to one gadają do nas, nie reagują na nasze słowne zaczepki ;) 

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @Greenwatcher
26 lutego 2020 07:33

Uczenie goryla rozumienia ludzkich pojęć lub choćby fascynacja czymś takim to rodzaj zidiocenia charakterystyczny dla zaburzonych osobowościowo ludzi. Dziwne, że nikt nie zauważa, że takimi rzeczami w zasadzie zajmują się same kobiety. 

Nie prościej zacząć po prostu rozmawiać ze zwierzętami, jak to czynił św Franciszek? :) 

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Greenwatcher
26 lutego 2020 08:17

Poprawni politycznie nie chcą pamiętać, że idący w marszu śmierci Indianie Cheerokee, których wypędzono z Luizjany i osadzono w Oklahomie ciągnęli ze sobą czarnych niewolników. Jedna rasa chce drugiej rasy, a podporządkowaniu tej drugiej, decyduje trzecia rasa. Jeśli ktoś woli inny przykład, proszę bardzo - manifestując swoją wyższość cywilizacyjną na obszarze wymiany, Tatarzy porywali niewolników z polskich dworów na Podolu. Kiedy ci byli przykuci do galer, albo wiezieni statkiem gdzieś w nieznane, spotykali czasem Francuzów, żyjących z Turkami w najlepszej zgodzie. Wołali do nich w ich języku, dobrze przez wielu panów braci znanym, powołując się na cywilizację, rasę, chrześcijańską miłość bliźniego, ale bez skutku. Umowa handlowa i święte zasady rynku były nienaruszalne. Dziś też są. Trzeba postawić pytanie - do jakiego rodzaju wymiany przygotowują nas ekologowie?

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @Greenwatcher
26 lutego 2020 08:29

Ciekawy tekst, gratuluję.

I dzieki za wspomnienie Goryliska. Brakuje go tutaj...

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @Greenwatcher
26 lutego 2020 09:24

"Nie jest też niczym zaskakującym, a może być zauważona przez spostrzegawczego właściciela psa."

A zwłaszcza kota. Chociaż niektórzy twierdzą, że to kot ma właściciela (na posyłki), a nie na odwrót.

Wracając do meritum.

Wspominane  badania bardzo przypominają preparowanie dowodów na poparcie tzw. ewolucji transgatunkowej.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Greenwatcher
26 lutego 2020 10:51

Sądzę, że to było wstępne rozeznanie czy można niektóre zwierzęta przyuczyć do służby wojskowej (tego typu badania prowadzono też na delfinach). Chyba wyszło, że się nie da i temat pozostawiono do użytku propandy ekologicznej.

zaloguj się by móc komentować

Zyszko @Greenwatcher
26 lutego 2020 11:00

Była ostatnio  kampania Zwierzę też człowiek

https://kampaniespoleczne.pl/zwierze-tez-czlowiek-zwycieskie-prace-na-przystankach-w-calej-polsce/

Ale jak tak dalej pójdzie to przepraszanie prosiaków to hasło za kilka lat stanie się nieakceptowalne

Przecież zwierzę jest czyste moralnie i nieskażone, a człowiek, wiadomo, jak rak przyrody.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Grzeralts 25 lutego 2020 19:42
26 lutego 2020 20:35

Stary kot moich sąsiadów, zanim przejdzie przez ulicę, siada przy chodniku i się rozgląda. Przeżył kilka kotów młodszych od siebie, które na tej ulicy zginęły. Widziałem to zachowanie parę razy, ale też widziałem jak ryzykował i nie zważał na ruch. No i wyciągnij tu człowieku wnioski. Reguły nie ma. Gdy jedzie TIR ucieka z chodnika i kryje się za płotem. Może już go „coś” nauczyło, że trzeba wiać.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @klon 25 lutego 2020 22:30
26 lutego 2020 20:36

Coś w tym jest. Filtr światopoglądu cały czas pracuje i zmienia się. Może intencje nie były aż tak „wspaniałomyślne”? Może chodziło wyłącznie o poznanie? Niestety tego nie doczytałem. Może warto do tego wrócić. Obecny filtr wpuszcza niemal wyłącznie przekaz o tym jak niewiele nas dzieli od zwierząt, jak one są doskonałe i jak my podli. Nie tak dawno temu oglądałem przyrodnicze książki w empiku. Są takie, ale prawie wszystkie z kręgu winy i potępienia człowieka oraz ekologizmu apokaliptycznego. Na dobrych wiadomościach nie da się zarobić. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Szczodrocha33 25 lutego 2020 22:42
26 lutego 2020 20:38

Mimo wszystko lubię te pierwsze Szczęki, a jak sobie pomyśle, że był to kinowy horror od lat 18 to żal mi tamtych niewinnych czasów. Może fajniej nie było, ale młodziej. (https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/i-co-kiedys-bylo-fajniej/)

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Autobus117 25 lutego 2020 23:14
26 lutego 2020 20:38

O nie ma zgody. Jak jest duży budżet to nie ma żadnych aspiracji. I tego sobie nie życzmy.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Matka-Scypiona 26 lutego 2020 07:33
26 lutego 2020 20:39

Trafne, ale ile trzeba się narobić do tej świętości. I tego sobie życzmy.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @gabriel-maciejewski 26 lutego 2020 08:17
26 lutego 2020 20:40

Do wymiany światopoglądu i akceptacji przemocy, którą nazywają neutralnością wobec przyrody.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Marcin-K 26 lutego 2020 08:29
26 lutego 2020 20:40

Mnie również. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci, niech odpoczywa w pokoju wiecznym.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @stanislaw-orda 26 lutego 2020 09:24
26 lutego 2020 20:41

Muszę o tym doczytać, bo temat mi nieznany.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @chlor 26 lutego 2020 10:51
26 lutego 2020 20:41

Ciekawy trop, ale wojsko już wcześniej to ogarnęło. Inaczej Francine Patterson miałaby budżet. Ba, w ogóle byśmy jej nie poznali.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Zyszko 26 lutego 2020 11:00
26 lutego 2020 20:44

Od nadawania praw zwierzętom to mamy środów i innych pełno. Skoro też człowiek to i obowiązki trzeba nadać. Na przykład nie spożywać mięsa, albo spozywanie mięsa opodatkować, nie wchodzić pod koła samochodów, przechodzić na pasach. Jestem za. 

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Greenwatcher
27 lutego 2020 00:37

"Mimo wszystko lubię te pierwsze Szczęki, a jak sobie pomyśle, że był to kinowy horror od lat 18 to żal mi tamtych niewinnych czasów. Może fajniej nie było, ale młodziej."

Ja tez na swoj sposob lubie te pierwsze, oryginalne Szczęki , bzdura. ale przynajmniej klasyczna bzdura.

Pamietam jak ludziska pchali sie do kina Kosmos w Lublinie [moje rodzinnne miasto], bo cymes byl to niezwykly w gierkowskiej Polsce.

A ten biedny rekin nie mogl nawet pozwac Spielberga do sadu za znieslawienie i jakiegos odszkodowania wywalczyc.

Dzieci i ryby glosu nie maja.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @Szczodrocha33 27 lutego 2020 00:37
27 lutego 2020 00:38

Pozdrawiam i duzego plusa daje za swietna notke.

My juz chyba zyjemy w post-swiecie.

zaloguj się by móc komentować

umami @Greenwatcher
3 marca 2020 12:05

Fantastyczny portret. Gratuluję.

Siedząca przed szybą dziewczyna nie odpowiedziała. Zza białej chusteczki dobiegał tylko cichy płacz.

W czasach niewinnych to może i chodziło jeszcze o dialog międzygatunkowy, tak to uproszczę, ale potem to już raczej tryby światopoglądowo-ideologiczne.

Szkoda, że Koko nie wskazała palcem na siebie: — Ja stwórca.

Może nastąpiłaby nieoczekiwana zmiana miejsc.
 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować