-

Greenwatcher : "Od kiedy nie jesteśmy karmą dla wielkich kotów, boimy się samych siebie"

Od antropocentryzmu do antropofobizmu, czyli koniec nauki

Uczeni ogłosili, że nauka nie jest już potrzebna. Nie, no nie tak wprost, no i nie cała, ale tak można by odczytać, a właściwie powinno się odczytać komunikaty, o tym, że to co najlepsze, a co przed nami, to powrót na łaskę i niełaskę natury oraz renaturyzacja wszelkich przejawów ludzkiej aktywności. Po tysiącach lat doświadczeń gatunku i setkach lat naukowego opisywania rzeczywistości, rozpoznano wreszcie cel i sformułowano strategię, a wielkoskalowe operacje już są prowadzone. Wprawdzie nikt chyba jeszcze nie zgłosił, by renaturyzować, dajmy na to, miasto Wrocław, ale płynącą tu Odrę, to już tak. Nie da się osiągnąć upragnionej, ekosystemowej neutralności bez głębokiej rewolucji, bo tak jak w tym przykładzie, jeśli rzeka, to i miasto.  

Te komunikaty, mogą wywołać, co najmniej, rozgoryczenie. Przez wszystkie te lata błądziliśmy, a co gorsza niewiedza naszych bardzo dalekich przodków, o ich miejscu i roli w przyrodzie, była bliska współczesnej wiedzy uczonych o tym, jakie powinno być nasze w niej miejsce. Przyznajmy, że to może być przyczyną rozczarowania dorobkiem homo sapiens. Można było przecież zadowalać się larwami i spokojnie trwać w niewiedzy, zamiast dążyć do osiągnięcia prawie takiego samego stanu wiedzy i powrotu do porzuconego owadziego menu. Cóż za ontologiczny paradoks - chciałoby się zacytować jednego z bohaterów kreskówek, a to z braku erudycji i nieznajomości filozofii.

Jeśli wreszcie dotarliśmy do tak przełomowego punktu w naszej historii, to misja nauki może się wydawać wyczerpana. Już jej nie potrzebujemy by dalej opisywać Ziemię i wszechświat, a po to by przeżyć, trwać i rozwijać się lub by zrozumieć i poszukiwać ot choćby Tego co ponad nami. Wiedza dostarczyła nam ostatecznego rozstrzygnięcia. Oto człowiek, obdarzony, według niektórych, bożym darem gospodarowania i wolnością wyboru, niekiedy używający nad miarę swobody, ma być teraz całkowicie poddany woli matki natury, co to muchy by nie skrzywdziła.

Nie wróżę temu dobrze, a jestem pewien, że będą liczne ofiary, bo nie wszyscy mogą tak spektakularnie i pluszowo ekologizować jak politykierzy, celebryci, albo bohaterowie reklam elektrycznych samochodów. To pierwsza w historii rewolucja, która wprost zapowiada, że okradnie proletariuszy i ich dziatki i nic dziwnego, że drożyzna i ograniczenia w gospodarowaniu, usprawiedliwione dobrem planety, wyprowadzały naszych zachodnich sąsiadów na ulicę już przed wojną i zarazą. Perspektywa bushcraftu prędzej wyprowadzi ludzi z miasta na barykady niż w przyrodę, a dwieście metrów kwadratowych lasu nie wyżywi np. statystycznego obywatela Królestwa Niderlandów, nawet gdyby, miał umiejętności przewyższające youtubowe porady o tym jak korzystać z dziczy. I wreszcie, nie po taki dobrobyt i unijny humanitaryzm przybyli tu licznie emigranci, izolujący się w gettach własnej przemocy i cudzego socjalu. A poza tym, cóż to za matka, która czyni z dzieci bezwolnych niewolników swoich śmiertelnych kaprysów?     

Synergiczny mariaż naturalności i neutralności można lapidarnie zilustrować wizytą pacjenta u lekarza. Chory, np. w stanie zapalnym płuc, otrzymuje rokowanie śmierci. I tyle. Pacjent, w tak zaproponowanym paradygmacie wiedzy, wysublimowanej z nauki, otrzyma, co najwyżej, pouczenie, o tym co mu się przytrafiło, i pocieszenie, że jest to naturalne, nawet jeśli zawinione. W tym przykładzie różnica wiedzy pomiędzy nami, a dalekimi przodkami, miałaby polegać na tym, że oni w chorobie umierali, a my wiemy jaka to choroba. Przez milenia stan poznania otaczającej rzeczywistości zmienił się. Zapamiętajmy to osiągnięcie nauki, bo i ono może zostać nam wkrótce odebrane, albo będzie przeinaczone.

Niewątpliwie zostało ono dokonane kosztem stanu przyrody, a ten fakt musi naukę co najmniej zawstydzić. Jest to wystarczająca przyczyna, w globalnym kaftanie bezpieczeństwa, by wiedza miała wyższy status niż nauka. Wyparcie odkrytych prawidłowości, zachodzących w przyrodzie, niezgodnych z oczekiwaniem rewolucyjnego światopoglądu, to tylko kwestia konfrontacji i potrzeby. Możemy być pewni szybkiego utytułowania i kariery tych, którzy będą wykazywali ideologiczną niepoprawność praw przyrody. Nie można pominąć tego, co już zrobiono z ekologią i z ekologii, a przecież by utrwalać wiedzę o neutralności w ekosystemie, trzeba tę dziedzinę nauki, u jej fundamentów, po prostu ignorować lub uznać jej część za jakieś wypaczenie. A jeśli część, to i całość, bo jeśli Odra, to i Wrocław do którego wybiera się betacool.

Taki los, nie miejmy złudzeń, spotka także inne, niewygodne uczonym, dyscypliny. Weźmy np. takie nauki o Ziemi jak geografia i geologia. Jakieś cykle glacjalno-interglacjalne, długo czy krótkoterminowe astronomiczne cykle klimatyczne, aktywność Słońca, zmiany nachylenia osi Ziemi, to wszystko popadło w niełaskę i w niepamięć, odkąd klimatyzm uczynił zmiany klimatyczne pierwszorzędnym dziełem człowieka, a niestałość klimatu stała się nieoczywista. Stratygrafia? Jakieś granice er i okresów geologicznych? Globalne kataklizmy endo i egzogeniczne? To także jest przesłonięte powagą obecnego wymierania, o tempie i skali, które ponoć nigdy nie zdarzyły się w historii życia na Ziemi.

Antropocen, chyba wbrew intencjom swoich autorów, uśpił naszą czujność i wywindował antopocentryzm i chorobliwy antropofobizm, na poziom, o którym wcześniej uczeni i salonowi postępowcy chyba nie marzyli. Przecież np. trzęsienia ziemi, erupcje wulkaniczne, tsunami zaczęliśmy traktować, w wieku XXI, jako wyraz gniewu planety i kary za wyrządzone jej krzywdy. Nawet jeśli to tylko publicystyczne egzaltacje, a zauważmy, że tu nie używa się językowej ekspresji kochającej matki i natury, to tylko kwestia czasu, by jakieś wyliczenia przemieszczonych przez człowieka mas wody oraz skał zostały wykorzystane do wypracowania i wdrożenia nowej antropofobii np. tektonizmu. Byłby on, równie przydatny w kontestowaniu węglowodorów, jak jest w tym klimatyzm - skuteczne narzędzie zastraszania proletariuszy i utrzymywania własnych przewag.  

Wspomniałem o rozczarowaniu, ale jeśli już ktoś wmawia ludziom ego o rozmiarze większym lub równym planecie i adekwatny temu lęk, to jak duże rozczarowanie powinna wywołać nasza bezradność wobec, niewidocznej gołym okiem, złotej algi w wodach Odry? Przyjmuję, że to my ją tu wprowadziliśmy - a nie ma co do tego pewności, i, że my tworzymy dla niej dogodne warunki  bytowania - co wymaga weryfikacji, a dopiero zespół różnych czynników - co podejrzewamy, sprawia, że zieje ona (nie dosłownie) zabójczą toksyną. Nie jest to zresztą pierwszy przypadek by mikroorganizmy niszczyły życie wokół siebie, a przecież zdarzało się im sprowokowanie jego unicestwienia w rozmiarze globalnym, w czym pierwszeństwa nigdy im nie odbierzemy, nawet antropocenem, antropogenem czy cokolwiek sobie wymyślimy.

Spróbujcie zapytać jakiegoś uczonego czy można to coś usunąć z wody. Zanim wam odpowie, że nie, to będzie was uporczywie uświadamiał o pierwszorzędnej potrzebie renaturyzacji rzeki, jakby już w samym pytaniu odkrył płyciznę, nomen omen, waszej wiedzy o przyrodzie i głębię naiwności o możliwościach biomanipulacji. A przecież mogliście w nią popaść obciążeni ego wagi planety.

Najpierw trzeba rzeki odbetonować – ten frazeologizm, obcy nawet warsztatowi budowlańca, robi imponującą karierę wśród promotorów emocji prostych, wymagających reakcji, ale nie myśli. Trzeba je uwolnić z budowli i urządzeń regulacji oraz kontroli przepływu, a więc żadnych ostróg, jazów, tam, kaskad, śluz itp. Trzeba rozebrać wały przeciwpowodziowe i zbiorniki retencyjne. Zlikwidować transport rzeczny (obecnie w użyciu jest już nowy termin, pejoratywnie stygmatyzowany: przemysłowy transport rzeczny), sporty motorowodne i wędkarstwo. Lekkość wygłaszanych postulatów kontrastuje z kategorycznym i krótkim - nie, dla możliwości pozbycia się toksycznego jednokomórkowca. I to jest zrozumiałe, bo nawet wśród naszego gatunku wydaje się dominować przewaga osobników o takim usposobieniu i nie ma jak tego zmienić.  

Jestem przekonany, że żaden hydrotechnik, nie wygłaszałby równie swobodnie postulatów z dziedziny hydrobiologii czy ekohydrologii, ale taka postawa to upośledzenie komunikacyjne, we współczesnym uniwersum prostych rozwiązań złożonych problemów. Gdybyśmy takiego zapytali, co zrobić z zanieczyszczeniem wód, niech będzie z wrocławskimi ściekami, to zamilkłby na długo, zanim odpowiedziałby cokolwiek. W tym czasie ten i ów udzieliłby nam szeregu pouczeń o potrzebie powstrzymania antropogenicznych zmian klimatu, o ekosystemowej neutralności człowieka, o kreowaniu sprawiedliwych społeczności miast (C40 Cities) i wsi. Oczywiście podtarłby się nauką, bo tylko tak może być ona angażowana i do tej funkcji jest właśnie deprecjonowana.

 

 



tagi: ekologizm  klimatyzm  wiedza  odra  nauka  antropocen  renaturyzacja  neutralizm  antropofobizm 

Greenwatcher
20 lutego 2023 15:43
16     1594    15 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

chlor @Greenwatcher
20 lutego 2023 19:00

Poważni ludzie od dawna zaobserwowali niepokojący wzrost dobrobytu pospolitej ludności nie tylko na Zachodzie, ale nawet w Polsce. Obywatele którzy z racji swojej niskiej rangi powinni mieszkać pod mostem - kupowali mieszkania, emeryci zaczęli latać na Cypr. Sytuacja w której mało zarabiając można w Polsce kupić jakiś tam samochód istnieje od niewielu lat.

Poważni ludzie policzyli że jak będzie tak dalej coraz więcej wszystkiego, to w końcu zabraknie nawet dla nich.

Czyli ma być wszystkiego mniej. Np. dzięki fotopanelom i zamykaniu kopalń i elektrowni ma być mniej prądu, i tak dalej..

 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Greenwatcher
20 lutego 2023 19:13

Dzięki za reklamę. Zapraszam na wykład.

Szczerze powiem spodziewałem się wątku hiszpańskiego. Wpis jest o końcu nauki, a ja dodałbym koniec prawa. No ale nie ja tu jestem gospodarzem, więc nie obrażę się jeśli uznasz to za wątek nie na miejscu. Na :

w zeszły czwartek Kongres Deputowanych (izba niższa hiszpańskiego parlamentu) przegłosował ustawę o dobrostanie zwierząt. "Jest to akt prawny na tle dotychczasowego ustawodawstwa rewolucyjny. Zakazuje on np. zabijania myszy i węży, które wślizgują się do czyjegoś domu. Zabrania też używania trutek na szczury – za otrucie gryzonia grozi kara do dwóch lat więzienia. Przejechanie ze skutkiem śmiertelnym królika przechodzącego przez jezdnię zagrożone jest z kolei karą wysokiej grzywny lub 18 miesięcy pozbawienia wolności. Przestępstwem jest także samo instalowanie na oknach szpiczastych odstraszaczy gołębi, ponieważ mogą one wyrządzić krzywdę ptakom" - czytamy.

Jak dodano w tekście, "novum ustawodawczym jest również zapis mówiący o tym, że nie można współżyć seksualnie ze zwierzęciem, jeśli wspomniany czyn +powoduje u kręgowca uraz wymagający leczenia weterynaryjnego w celu przywrócenia mu zdrowia".

"Do tej pory w prawie hiszpańskim istniał bezwzględny zakaz zoofilii dotyczący zwierząt domowych, udomowionych lub hodowlanych (poza wyobraźnią ustawodawców leżała możliwość wykorzystywania w ten sposób dzikich zwierząt). Teraz parlamentarzyści w Madrycie postanowili znieść ów bezwzględny zakaz, rozciągając możliwość współżycia seksualnego na wszystkie kręgowce – za wyjątkiem przypadków kończących się urazem zwierzęcia" - wskazał portal.

Nowe prawo jeszcze nie weszło w życie

Jak zaznaczono, nowe prawo, by wejść w życie, musi uzyskać jeszcze zgodę Senatu. "Część konserwatystów ma nadzieję, że senatorowie wprowadzą do ustawy stosowne poprawki. Jest to jednak mało prawdopodobne, ponieważ w izbie wyższej parlamentu (podobnie jak w niższej) większość mandatów posiada koalicja lewicowo-separatystyczna" - napisano.

https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/8664174,lewactwo-zbigniew-ziobro-hiszpania-polska.html

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @betacool 20 lutego 2023 19:13
20 lutego 2023 19:32

Od miesiąca nigdzie nie mogę kupić trutki na mole. Zero, w żadnym sklepie.

Czyli producenci i handlowcy już się przygotowują na to, że u nas będzie tak samo.

 

 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @chlor 20 lutego 2023 19:00
20 lutego 2023 20:04

Dwie godziny ciemności bez prądu w mojej wiosce, na mojej ulicy pełnej dachów z panelami fotowoltaiki i prosumnetów. A prądu nie ma i nie dokupisz. No, niby to oczywiste, ale wszystkim jest jakoś dziwnie.  

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @betacool 20 lutego 2023 19:13
20 lutego 2023 20:06

Tego nie znałem. Moskwianie mają doprawdy pecha, że na drodze ku oświeconemu zachodowi mają jakieś Ukrainy. O ile byłoby im łatwiej w takiej Hiszpanii. Byle nie poturbowali przy gwałcie jakiegoś osła.   

zaloguj się by móc komentować

olo @Greenwatcher
20 lutego 2023 20:27

 tak, a jak slyszalem, prostym sposobem na zanieczszczenie wody jest umiejscowienie poboru za zrzutem,

co wzmocnilo moje przekonanie ze nadzieja w imigrantach

 

 

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Greenwatcher 20 lutego 2023 20:04
20 lutego 2023 20:46

Nadal nie ma systemu inteligentnych liczników które mogłyby wyłączać prąd indywidualnym użytkownikom. Np tym nie mającym fotopaneli. Z pięć lat temu była u mnie praca magisterska z tej tematyki. Eksperyment w Gorzowie zawalił, bo sztuczna inteligencja wyłączała przypadkowo.

 

zaloguj się by móc komentować

Wrotycz1 @Greenwatcher
20 lutego 2023 20:59

Super. Aż prosi się o genezę i finansowanie rozwoju ww. pomysłów. Oczywiście, nikt nie sprawdza prognoz sprzed 20 lat. Melediwy niestety nie utonęły, ale nie wszystko stracone.

zaloguj się by móc komentować

Paris @chlor 20 lutego 2023 19:32
20 lutego 2023 21:15

Jak  najbardziej,  ze...

...  sie  przygotowuja  i  to  zrobia  !!!

W  koncu  wszystko  te  ZONdowe  barany  wyprzedaly,...  bo  kapital  nie  ma  narodowosci...

...  moga  tylko  se  ,,tarcze  oHronnO,,  wystrugac  i  to  bedzie  wieeelki  sukces  w  kurwizorze  !!!  

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Wrotycz1 20 lutego 2023 20:59
21 lutego 2023 07:37

Dziekuję za przypomnienie, o tych Malediwach zpomniałem. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @olo 20 lutego 2023 20:27
21 lutego 2023 07:39

Dobry komentarz na radosny poranek. Tak trzymać!

zaloguj się by móc komentować

BTWSelena @betacool 20 lutego 2023 19:13
21 lutego 2023 08:59

" Wpis jest o końcu nauki, a ja dodałbym koniec prawa." - wpis autora tej notki -jest tak celny,że zasługuje na kilka plusów..I ja pozwolę sobie dodać pewien szczególik wątku Hiszpańskiego,bo trapi mnie rozlewająca się głupota lewackich wygibasów.Otóż w Hiszpani w 2019 roku weszła w życie uchwalona przez parlament Aragonii ustawa o prawach i gwarancjach dla osób z niepełnosprawnościami. Prawo uznało osoby cierpiące na choroby psychiczne za szczególną grupę, której gwarantowany jest limit miejsc w każdej publicznej ofercie pracy ogłaszanej przez rząd regionalny.

"Z 217 oferowanych miejsc pracy dla lekarzy rodzinnych 29 zarezerwowano dla określonych grup - czytamy w dokumencie regionalnych władz. Dwa stanowiska są przeznaczone dla lekarzy cierpiących na chorobę psychiczną, cztery dla transseksualistów, sześć dla ofiar przemocy ze względu na płeć, trzy dla ofiar terroryzmu, trzynaście dla osób z niepełnosprawnościami fizycznymi i jedno dla osoby z niepełnosprawnością intelektualną. "

Czyli głupota aż boli,bo jak lekarz z niepełnosprawnością intelektualną ukończył medycynę? Zdecydowanie to koniec nauki...

https://polskieradio24.pl/5/1223/artykul/2761485,region-hiszpanii-oglosil-egzaminy-konkursowe-dla-lekarzy-i-zarezerwowal-czesc-miejsc-dla-kandydatow-transseksualnych

 

 

zaloguj się by móc komentować

Zdzislaw @Greenwatcher 20 lutego 2023 20:04
22 lutego 2023 13:14

Ja po raz kolejny zawołam "głosem wołającego na puszczy": tacy oczytani, elokwentni, mądrzy ludzie wrzucili do jednego wora lawiny nieszczęść, przygotowywanej przez wiadome (niewiadome?) siły ku utrapieniu ludzkości, te nieszczęsne panele PV, a przy okazji wiatraki i co tam jeszcze. Ileż zadufania się tu ujawnia!! My (znaczy się WY) najlepiej wiemy, że to wszystko sztańskie pomysły, wrogowie poczciwych  ofiarnych górnikow, z narażeniem życia wydobywających węgiel z coraz większych głębokości i pracowitych "palaczy" zamieniajających ten węgiel na prąd w gniazadku. Węgiel. którego mamy na 600 lat bodajże, więc po co te panele etc.???

A tymczasem:

- w Polsce moc OZE wzrosła w ciągu siedmiu bodajże lat z 7 do 22 GW (nota bene więcej ostatnio niż w Niemczech, raczej podobnie do Wielkiej Brytanii i Hiszpanii) i nadal szybko rośnie mimo likwidacji ułatwień "prosumenckich";

- rząd nasz wreszcie pojął, że nie da się sensownie zagospodarować tej najtańszej (tak, tak, to już od dawna pewnik) energii i przygotował plany  (w tym jeden stary z lat 70-tych) budowy dużych elektrowni szczytowo-pompowych, z czego ten pierwszy, najstarszy ma dać 1 GW mocy (o dalszych pięciu nic na razie nie wiem);

- choć u nas niewiele słychać o innych sposobach magazynowania energii (z wyjątkim ponoć największej w Europie "montowni" akumulatorów Li-ion, nadających się do magazynowania energii jedynie - póki co - na użytek indywidualnej motoryzacji), to za to na świecie aż się roi od coraz lepszych i znaaacznie tańszych rozwiązań (patrz poniżej), które wreszcie umożliwią powstanie mikrosieci z prawdziwego zdarzenia (niezależnych w znacznym stopniu od sieci ogólnokrajowej/kontynentalnej) i marzenie Gospodarza stanie sie faktem - sąsiad z panelami bedzie mógł go zasilić prądem (własnego "wyrobu" lub "nałapanego" nocą z ww. sieci) nie tylko awaryjnie, ale przez (niemal) cały czas. A sieć ww. bedzie służyć głównie nie do zasilania klientów lecz miejscowych "kamieniczników" energetycznych i wcale nie będzie potrzeba jej modernizować MIMO znacznego wzrostu zużycia energii elektrycznej;

- bo Li-ion (potwornie drogie i raczej drożejące niebawem rozwiązanie wobec narastających problemów z litem) nie jest rozwiązaniem docelowm; "na tapecie" są niemal gotowe rozwiązania Na-S, Mg-S, Al-S etc. oparte o powszechnie dostępne surowce ( i świat przestaje już inwestowąc w Li-ion, a w Indiach powstaje wielka fabryka akumulatorów Na-S ); dzieki nim urzeczywistni się ww. idea magazynowania energii w miejscu jej wytworzenia (w piwnicy właściciela dachu z panelami), bezproblemowego ładowania "bateryjek" samochodowych, których liczba bedzie lawinowo rosnąć (w Chinach już rośnie), a ceny spadać; ci "wizjonerzy" potrzeby ograniczania konsumpcji wszystkiego to - wypisz, wymaluj - niedorobieni spadkobiercy wiadomego wieszcza sprzed kilku (?) stuleci - tylko po co (i kto im pozwala?) zamęczają tym innych

zaloguj się by móc komentować

Zdzislaw @chlor 20 lutego 2023 20:46
22 lutego 2023 15:11

jeszcze słów parę o tej fobii  - inteligentne liczniki nie po to są tworzone by zdalnie wyłączać prąd biednym, niczego nie świadomym odbiorcom (np. jeśli będą niegrzeczni). Do tego celu potrzebny jest zresztą nie tylko licznik, lecz styczniki/przekaźniki lub inne sterowane elektronicznie wyłączniki. I ich zastosowanie to nie karanie odbiorców (wbrew temu co się lęgnie w łepetynach "uszczęśliwiaczy" ludzkości), lecz jedno z WIELU narzędzi służących do zagospodarowywania chwilowych nadwyżek produkowanej energii poprzez ograniczanie (gdzie to możliwe) poboru w okresach niedoboru. Szczególnie chodzi tu o duże odbiorniki energii (grzejniki, ładowarki do samochodów elektrycznych), które można czasowo wyłączać - za zgodą - bez żadnej dla niego szkody. Będzie to ważny, ale jeden z wielu sposobów równoważenia popytu z podażą energii elektrycznej i nie będzie karał odbiorców lecz ich wynagradzał. Bo zadaniem inteligentnego licznika jest przede wszystkim nie pomiar zużytej energii, lecz jej koszt. Znikną wtedy proste taryfy ("dwutaryfowe") na rzecz bardziej skomplikowanych i racjonalnych.

zaloguj się by móc komentować

Zdzislaw @Zdzislaw 22 lutego 2023 15:11
22 lutego 2023 15:20

za zgodą odbiorcy, bez żadnej dla niego szkody

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Zdzislaw 22 lutego 2023 13:14
22 lutego 2023 19:46

To mamy dostać furę czy samolot?  Chyba nie rozumiem, co Pan ma na myśli w związku z moim tekstem. No chyba, że chciał Pan potwierdzić przykładem aberracji OZE, że rezygnujemy z rozsądku i nauki.  

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować