-

Greenwatcher : "Od kiedy nie jesteśmy karmą dla wielkich kotów, boimy się samych siebie"

Pejzaż z pastuszkiem

Odwiedziłem niedawno, przy okazji rowerowej wycieczki, elektrownię fotowoltaiczną. Ten obiekt infrastruktury przemysłowej stoi sobie w ruralistycznym pejzażu pól i łąk – oczywiście kwieciem malowanych. Tyle można napisać o okolicznościach przyrody tej elektrowni.

Przejeżdżałem koło niej wiele razy i ledwie ją zauważałem. Fakt, że samochodem, co ma swoje ograniczenia percepcji. Gdy instalacja powstawała to zmianę zarejestrowałem. Potem, kiedy już była wybudowana, ciekawiła mnie, a ostatnio nie wzbudzała już żadnych emocji. Ot, stała się częścią wiejskiej przestrzeni tak jak sąsiadująca z nią linia elektroenergetyczna, do której oko i umysł zdążyły już całkowicie przywyknąć. Pejzaż jest, czy tego chcemy czy nie, jeszcze bardziej zmienny niż klimat o czym mogli by zaświadczyć, gdyby żyli, olęderscy osadnicy. W mojej okolicy znikły co najmniej cztery przyczółki ich wsi. Tam gdzie były ich pola, a przestrzeń otwarta po horyzont, jest dziś las. Tyle o pejzażu.

Nie chcę się za bardzo rozczulać nad jego zmianą. Wprawdzie rozpostarte na wielu hektarach elektrownie, ogrodzone kilometrami płotu, pasują niekiedy jak pięść do nosa, ale przecież można się przyzwyczaić i do rozbitej mordy. Można też posłuchać wywodów estetów, utytułowanych stopniami naukowymi, jak wszystko wokół parszywieje. Bezradność ludzi z katedr, zakładów i instytutów architektury krajobrazu znajduje upust w oskarżaniu wioskowego ludu o brak kultury obcowania z pięknem i bogactwem przyrody. Tyle byłoby o mentalności akademickich elit gdyby nie to, że drwiny z tubylców są bezpieczniejsze niż przyznanie, że miejscowi nie mają wiele wspólnego z tym co się wokół nich dzieje, a inspiracje, tego co ponoć niekorzystne, mają źródła daleko stąd.

Gdy przechadzałem się wzdłuż płotu elektrowni, niekiedy przystając i robiąc zdjęcia, podszedł do siatki, z drugiej strony ogrodzonej części świata, ochroniarz. Najpierw ogarnął wzrokiem pustą okolicę, potem rower, a na końcu rowerzystę. Chwilę pogadaliśmy, a że człowiek wykazywał ogromne zasoby znudzenia, zaprosił mnie, oglądając przezornie horyzont, do pilnie strzeżonego wnętrza pełnego rzędów i kolumn pochłaniaczy słonecznych promieni.

Normalnie bym cie nie wpuścił, bo nawet rodziny nie mogę, ale widzę, żeś ty swój, a i tak to mi już wisi – zdziwienie bezpośrednią formą znajomości, z ledwie poznanym stróżem, zrekompensowało mi oznajmienie swojskiego braterstwa. Ochroniarz zagadnięty o przyczynę zwisu wyjaśnił, znowu oglądając się na boki, że za miesiąc traci tę robotę, a całość elektrowni będzie nadzorowana czujkami podczerwieni i kamerami z siedziby firmy ochroniarskiej. W dalszej rozmowie okazało się, że stróż od dawna jest na emeryturze, a przy panelach tylko dorabia. Wcześniej pracował w służbach mundurowych, co wyjaśniło mi zawodową czujność jegomościa i trafną diagnozę braku jakiegokolwiek zagrożenia z mojej strony.

Połaziłem po elektrowni wzdłuż i wszerz, podglądając życie pomiędzy panelami – o czym może kiedy indziej. Uporządkowane sektory, kolumny i rzędy paneli fotowoltaicznych są jeszcze bardziej obce, geometrii przyrody, z wewnątrz niż z zewnątrz tej maszynerii. Wszystkie moduły fotowoltaiczne elektrowni były produkcji JinkoSolar, co nie powinno zdziwić, bo to czołowy producent i dostawca paneli na świecie. Prawie cała pierwsza dziesiątka największych dostawców paneli to firmy chińskie. Wszystkie urządzania elektryczne w elektrowni miały logo Huawei. Na przewodach elektrycznych i stelażach zauważyłem chińskie znaki, a przynajmniej tak mi się wydawało. Zagadnięty o to stróż odpowiedział, że to koreańskie i dodał - Tu wszystko jest koreańskie. Grzesząc niezrozumieniem myśli mojego nielegalnego przewodnika, pozwoliłem sobie na uwagę że JinkoSolar i Huawei są przecież z Chin i że … Nie rozumiesz – przerwał mi towarzysz wycieczki – właścicielem tego wszystkiego jest Koreaniec.

Moje zdziwienie zaowocowało dłuższym wyznaniem mundurowego na emeryturze. Oficjalnie elektrownia należy do jakieś spółki z Wrocławia, która dzierżawi ziemię od jej właściciela z Warszawy. Ten, ma w okolicy 150 ha łąk i pól, z których większość obrabiają rolnicy - najemni i nietutejsi. Faktycznym właścicielem wszystkich dóbr ruchomych elektrowni jest jakiś bogaty „Kimirsen” z południa półwyspu Koreańskiego, który na razie inkasuje jakieś drobne za dostawę prądu do sieci, ale liczy na rychłe dotacje.

Pejzaż rzeczywistości uporządkował mi się jak te rzędy i kolumny paneli, przez które miejscowi są obsobaczani za brak szacunku do piękna. Przecież gawęda była taka, że oto lokalsi mieli zgarnąć niewyobrażalną kasę za dzierżawę swoich gruntów pod te elektrownie. Do gminy miały wpływać nie byle jakie podatki z terenów przemysłowych. Rodzimy kapitał miał inwestować w OZE, a potem mnożyć się w na tych unijno-krajowych eurozłotówkach dotacji jak bakterie w pierwotnym rosole u zarania życia na Ziemi. Powietrze miało być jeszcze bardzie czyste niż jest, a prąd ze Słońca miał nas ocalić przed zmianami klimatu. Tak miało być, no nie?

Miało być tak, że to Niemcy będą, przynajmniej w Unii Europejskiej, największym producentem ogniw fotowoltaicznych i że to ich firmy będą upychać panele oraz podtrzymujące je legary we wszystkich zakątkach krajów Wspólnoty. Przecież by wzbudzić koniunkturę na nisko efektywne i nieekonomiczne sposoby pozyskiwania energii elektrycznej spotęgowali już rozpędzoną machinę propagandy lęku przed ociepleniem klimatu, a następnie przed jakimikolwiek jego zmianami. W tym też celu powstały, najpierw u nich, ścieżki ogromnych dotacji do pozyskiwania energii odnawialnej, a limity emisji i europejska giełda uprawnień do emisji dwutlenku węgla w Lipsku uczyniły energetykę tradycyjną, opartą o węgiel i gaz, zabójczo drogą – zdolną wykończyć całą branżę i niejedno państwo. Nawet awarię w Fukuszimie wykorzystali by podkręcić niechęć do elektrowni atomowych, zdolnych konkurować z ich przemysłem OZE.

Ta część biznesu fotowoltaicznego naszych sąsiadów nie rozkręciła się nawet w Mitteleuropie. W Lubuskim, 140 km od Berlina, pola i użytki zielone o niskiej klasie bonitacyjnej gleb są kolonizowane przez obce prefabrykaty JincoSolar i Huawei. Najbardziej emisyjna gospodarka na świecie produkuje dla tych co zapragnęli być niskoemisyjni. Przepadły pomysły, forsowane przez Niemców, udrapowanych w unijne garnitury i garsonki, na zaporowe cło w krajach UE dla chińskich paneli fotowoltaicznych. Koreański inwestor może liczyć, że zamówiony przez niego sprzęt dotrze do Polski z Dalekiego Wschodu w czternaście dni koleją, a drogą morską w dwa miesiące. Odległość i czas nie mają znaczenia przy bilansie z ceną zachodnich półproduktów elektrowni oraz przy obietnicy dotowania produkcji drogiej energii. Nie bez znaczenia jest krajowa polityka, w kredytowo-pożyczkowym ustroju ekonomicznym, poddana zewnętrznej idei likwidacji energetyki, opartej o rożne postacie węgla.

Niemiecki kontekst sprawy podnosi poziom emocji, ale jak tu o nich nie pisać skoro są kreatorem wydarzeń? Jeśli popełniają błędy i jeśli nawet im coś nie wyjdzie tak jak zakładali, to przecież niemal zawsze ich koszty ponoszą inni. Największa w Polsce elektrownia fotowoltaiczna, o mocy 64,6 Mwp w Witnicy w województwie lubuskim jest dziełem i własnością międzynarodowego koncernu BayWa, którego macierzystą siedzibą jest, od roku 1923, Monachium. Ta instalacja została wybudowana, jak chwali się koncern, bez dotacji. Nie sądzę jednak by tak poważny koncern odmówił dopłaty do wyprodukowanej jednostki prądu, gdy wreszcie ta okoliczność się pojawi. Szczególnie, że na subsydia liczy także konkurent - „miejscowy” Koreańczyk, który ma swój kawałek skolonizowanego interioru niedaleko niemieckiej instalacji.

Co najmniej przez piętnaście lat, to jest od startu handlu emisjami dwutlenku węgla, zewnętrzne podmioty przygotowały się w Polsce do transformacji źródła energetyki i zapaści jej tradycyjnej postaci, która postępuje od wielu dekad. Państwowe subsydia to mało w porównaniu do wejścia w strategiczny, wręcz przeżyciowy, przemysł jakiegoś kraju, ale i tak będą one transferowane przez miejscowych namiestników od zewnętrznego źródła kredytowego do zewnętrznych odbiorców, a my, dzieci i wnuki nasze będziemy mieli bardzo drogi prąd i ciepło oraz dług do spłacenia. Co więcej, o dostępności do kredytu będzie decydował zewnętrzny suweren w zamian za postępy wprowadzania norm właściwej demokracji i właściwej obyczajowości.

Przychodzi mi na myśl ten durny frazes, odzwyczajający nas od rzeczywistości, że oto pożyczyliśmy planetę od naszych wnuków. Z pewnością będą nas pamiętać. Nie z powodu stanu jakiegoś niewidzialnego „eteru” w powietrzu, ale zobowiązania do spłaty w konkretnej, widzialnej walucie. Oczywiście o ile się urodzą, bo koszty życia bieżących pokoleń bywają bardzo skutecznym środkiem kontroli urodzeń. Już w tej chwili prognozowane są wzrosty jego ceny. Te najbardziej optymistyczne przyzwyczajają nas w Polsce do zwyżki rachunku za prąd o 100, a nawet 200% w okresie roku, dwóch lub trzech lat. W sam raz przed wyborami kolejnych namiestników dla miejscowych.

Mam szalone przekonanie, niemal wariacką pewność, że jak tylko bałtycką rurą przepłynie pierwszy milion metrów sześciennych rosyjskiego gazu do Niemiec, to okaże się, że dwutlenek węgla nie jest aż tak zabójczy. Błękitne paliwo okaże się zielone, a giełda w Lipsku obniży stawki, tyle że już nie dla nas, bo w międzyczasie zbankrutuje ostatnia elektrownia i kopalnia węglowa. Pojawią się źródła kredytowe dla modernizacji elektrociepłowni, które są obecnie nierentowne i przejmowane przez nietutejszy kapitał. Znajdą się też środki na budowę elektrowni gazowych, a nasi namiestnicy przekonają nas, że elektrownia atomowa to niebezpieczny przeżytek. Czołówka Wspólnoty znów nie dotrzyma limitów emisji, a prorok Timmermans odejdzie na zasłużoną emeryturę w Gazpromie. W Lidlu, Kauflandzie i Obi będą całoroczne promocje na gazowe grille. Tubylcze elity znów będą rozprawiały o upadku obyczajów i biernym spędzaniu wolnego czasu przy kaszance, a między rzędami paneli fotowoltaicznych pojawią się bosonodzy pastuszkowie owiec.

 

 



tagi: elektrownia fotowoltaiczna  polityka gospodarcza  dwutlenek węgla 

Greenwatcher
6 lipca 2021 10:11
46     2346    24 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @Greenwatcher
6 lipca 2021 10:32

Bardzo plastycznie przedstawiony scenariusz przyszłych zdarzeń

zaloguj się by móc komentować

betacool @Greenwatcher
6 lipca 2021 10:54

To raczej pejzaż wypasany pod elektrycznym pastuchem... 

Plus za nutę niezbędnej goryczki do porannej kawy.

zaloguj się by móc komentować

klon @betacool 6 lipca 2021 10:54
6 lipca 2021 11:18

Oby się nie ziścił. :) 

 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @stanislaw-orda 6 lipca 2021 10:32
6 lipca 2021 11:38

Być może po raz pierwszy o wyborach nie będzie decydowała obyczajówka, ale cena prądu, ciepła i pochodne. Wygra ten kto pierwszy zrzuci winę na UE, co przy obecnej władzy i opozycji wymaga sporego fikołka lub, co bardziej pewne, wyduszenia wszystkiego co wspomina o życiu pozaunijnym.

zaloguj się by móc komentować

chlor @Greenwatcher
6 lipca 2021 11:39

Kraje choć trochę samodzielne jakoś się bronią przed tym szaleństwem. W Hiszpanii, znacznie lepiej nasłonecznionej niż Polska dopłaty do fotowoltaiki rozwalały budżet, więc obcięto dotacje. Firmy liczące na zyski z dopłat pozwały Hiszpanię przed trybunał. Rząd o dziwo wygrał proces.

Niemcy rzeczywiście do niedawna liczyli na gazowe elektrownie napędzane tanim rosyjskim gazem, jednak aż tak niskiej ceny by było to opłacalne nie da się uzyskać. Postawili na rodzimy węgiel brunatny którego są największym na świecie producentem i konsumentem.

 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @betacool 6 lipca 2021 10:54
6 lipca 2021 11:42

Dzięki, niestety znowu mecz ostatniej szansy i stąd gorycz, ale zawsze to lepsze niż kawa zwarzona. 

zaloguj się by móc komentować

klon @Greenwatcher
6 lipca 2021 11:50

 

Są chwilę, że chciałbym zrezygnować z udziału w zawodach, ale trener - obcokrajowiec - ciągle narzuca styl gry niekoniecznie mnie pasujący. 

ps. Pisałem że plusowałem? :) 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Greenwatcher
6 lipca 2021 12:03

Trafna analogia na czasie. I trener z bacikiem, ale przecież o czytelnych oczekiwaniach. Zastanawiałem się co by było gdybyśmy 15 lat temu zaczęli budować elektrownie gazowe, skoro już ktoś (?) zdecydował o dekarbonizacji gospodarki w Polsce. Czy pozwolonoby nam na takie przekształcenie w imię przyszłych niemieckich interesów w całej UE? Ocucuił mnie mnie chlor - noemen omen -  swoim komentarzem. Nawet jeśli byłaby to wtopa to przecież i tak mniejsza niż budowa elektrowni Ostrołeka i jej likwidacja.  

zaloguj się by móc komentować

klon @Greenwatcher 6 lipca 2021 12:03
6 lipca 2021 12:37

"Czy pozwolonoby nam"... jest dla mnie kluczowym pytaniem. Odpowiedź rozjaśniłaby wiele wątpliwości. 

Nie znajdę teraz linka do analizy rynku Europy Wschodniej z 2014 r preprowadzonej przez jedną korporacji finansowych z siedzibą w USA. Mapa tam przedstawiona pokrywała się z promowaną później przez ekipę Trumpa  przestrzenią Trójmorza.  To, co mnie uderzyło w tekście analizy, to fakt wskazania całego regionu jako obszaru o niskim zadłużeniu budżetów poszczególnych państw. Poziom - 45-60%, co dawało szansę na.... Mam wrażenie, że wszelką nowoczesność i innowacyjność u nas wprowadzana jest zgodnie z planem zawartym w ww. analizie. I na kredyt oczywiście - zadłużenie Budżeu Polski wzrasta chyba najszybciej wśród krajów EU. 

zaloguj się by móc komentować

z-daleka @Greenwatcher
6 lipca 2021 12:37

Bardzo informatywne ujęcie kluczowego tematu energi. Od siebie dodam , że w przyszłościowych  procesach produkcyjnych czynnik praca człowieka będzie odgrywał coraz mniejszą rolę a przez to cena  energii będzie miała kluczową rolę w atrakcyjności  inwestowania w produkcję danego kraju. Na marginesiie parę lat temu w Niemczech powstał pomysł  decentalnego wytwarzania energii na bazie  mini turbin gazowych usytuowanych w piwnicach domów, które oprócz prądu z wytworzonego ciepła ogrzewała by dany budynek. Zobaczymy czy pomysł wróci jak popłynie gaz z Nordstream...

 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Greenwatcher
6 lipca 2021 14:58

Widziałem parę lat temu filmik na którym prymitywny lud afrykański rozwalał młotkami instalację zbudowaną na zabranej rolnikom ziemi.

zaloguj się by móc komentować

mithrandir @Greenwatcher
6 lipca 2021 15:05

Gdzieś czytałem, że zanim podjęto budowę Nordstream, Rosjanie i/albo Niemcy złożyli nam propozycję puszczenia rury przez Polskę. Ale MY odmówiliŚMY...

zaloguj się by móc komentować

klon @mithrandir 6 lipca 2021 15:05
6 lipca 2021 15:25

Ciekawi mnie kto to był "MY".

Czy Pawlak podpisujący kontrakt gazowy przed dwudziestu chyba laty miał wybór? Nie potrafię znaleźć twardych dowodów określających - nazwijmy to - "zakres swobody". 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @mithrandir 6 lipca 2021 15:05
6 lipca 2021 15:29

A potem wyegzekwowano by eksterytorialność tego rurociągu.

Coś podobnego jak Kanał Suezki czy panamski. Niby formalnie dane państwo ma nad nim kontrolę, ale niech tylko spróbuje go zablokować.

zaloguj się by móc komentować

klon @stanislaw-orda 6 lipca 2021 15:29
6 lipca 2021 15:34

Na rurze jamalskiej  i "Przyjaźń" się to nie wydarzyło.

Wystarczył Słońce Peru u Steru. 

zaloguj się by móc komentować

mithrandir @stanislaw-orda 6 lipca 2021 15:29
6 lipca 2021 15:38

Może tak by było. Ale nie jestem pewien czy odmawiając kierowaliŚMY się takimi obawami.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @mithrandir 6 lipca 2021 15:38
6 lipca 2021 17:16

Jamalski gazociąg miał pozwolenie na budowę dwóch nitek, a położono jedną. Rosja nie skonsumowała tego pozwolenia w okresie jego ważności, a jednocześnie ktoś podkręcał dęte afery o zakopanym światłowodzie i o nielegalnie budowanych wieżach przesyłowych na trasie tego gazociągu. Wieże stoją do dzisiaj i nie są samowolą. Podejrzewam, że Rosjanie zawczasu przygotowywali uzasadnienie dla budowy gazociągu północnego, wzniecając rusofobie i pokazując Niemcom, że kraje tranzytowe, takie jak Polska, są niestabilne, szczególnie jak się je zaatakuje – patrz Ukraina. Nie trzeba być Niemcem by zrozumieć, że optimum to dwa kurki – bez kurków pośredników. Przypomnę woltę Danii w sprawie Baltic Pipe z początku czerwca. Ten układ dwóch kurków jest ciekawy, bo odpowiedź na pytanie który jest ważniejszy wydaje się oczywisty, ale czy to na pewno Niemcy panują nad kurkiem upustu i dystrybucji? Czy Rosjanie pozwoliliby na taką swobodę przy tak drogiej i trudnej inwestycji? Przykład Gerharda Schrödera i Gazpromu nie pozostawia złudzeń o sile ich oddziaływania. 

zaloguj się by móc komentować

olekfara @stanislaw-orda 6 lipca 2021 15:29
6 lipca 2021 17:42

Można chyba było zgodzić na podmorski z odnogą na polskie pomorze.

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @mithrandir 6 lipca 2021 15:38
6 lipca 2021 18:06

a czy ktokolwiek jest czegoś pewien w tej kwestii?

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @olekfara 6 lipca 2021 17:42
6 lipca 2021 18:10

Najpewniej "ruski" gaz naszym patriotom nieładnie "waniał".

zaloguj się by móc komentować

chlor @stanislaw-orda 6 lipca 2021 18:10
6 lipca 2021 21:33

Szkodził interesom Ukrainy, czyli naszym odwiecznym przyjacielom. Tak to było uzasadniane. Rura miała omijać Ukrainę na co Polsce nie było wolno pozwolić.

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @chlor 6 lipca 2021 21:33
6 lipca 2021 23:58

Tzw. racja stanu w wydaniu naszych polityków ma zdecydowanie  surrealistyczne odchylenie.

zaloguj się by móc komentować

MarekBielany @Greenwatcher
7 lipca 2021 00:07

Wojna i kredyt.

 

P.S.

Wiedziałem, że coś jest na rzeczy. Ale tak na żywca ?

brrr.

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @chlor 6 lipca 2021 11:39
7 lipca 2021 06:12

"Niemcy rzeczywiście do niedawna liczyli na gazowe elektrownie napędzane tanim rosyjskim gazem, jednak aż tak niskiej ceny by było to opłacalne nie da się uzyskać. Postawili na rodzimy węgiel brunatny którego są największym na świecie producentem i konsumentem."

To nieprawda. Wycofuja się z węgla i przechodzą na gaz. Uzywanie brunatnego to sprawa tymczasowa w okresie transformacji.

"Prawie 90% produkcji węgla brunatnego jest wykorzystywane do produkcji energii (148,2 mln ton w 2018 r.), co stanowi 22,5% całkowitej produkcji energii w Niemczech. 1 lipca 2015 r. w ramach „Programu działań na rzecz klimatu 2020” krajowi przywódcy polityczni, związki zawodowe i operatorzy elektrowni wspólnie ustalili, że 2 700 MW mocy wytwórczych opalanych węglem brunatnym zostanie stopniowo przeniesione do rezerwy bezpieczeństwa, od października 2016 r. do października 2023 r. Elektrownie te pozostaną w stanie gotowości przez okres czterech lat, po czym zostaną zamknięte. Likwidacje te zmniejszą produkcję energii elektrycznej z węgla brunatnego o około 15% do 2023 r., a tym samym zmniejszą zapotrzebowanie na węgiel brunatny o około 21 mln ton, zmniejszając w ten sposób emisje gazów cieplarnianych o około 21 MtCO2 rocznie."

"Strukturę wytwarzania energii charakteryzuje zdywersyfikowany miks energetyczny. W 2018 roku w Niemczech wyprodukowano 646,8 TWh energii brutto: 35,4% z węgla (z czego 22,5% z węgla brunatnego i 12,9% z węgla kamiennego), 35,0% z odnawialnych źródeł energii, 12,9% z gazu kopalnego, 11,8% z energetyki jądrowej i 4,1% z innych źródeł. Tak więc węgiel kamienny i brunatny, wraz z energetyką jądrową, są nadal filarami niemieckiej energetyki."

"Komisja ta została powołana w czerwcu 2018 r. Pod koniec stycznia 2019 r. przedstawiła swój raport końcowy, który zawiera m.in. zalecenia dotyczące stopniowej redukcji i ewentualnego wycofywania całej energetyki węglowej w Niemczech. Według raportu komisji do 2022 roku ma nastąpić redukcja mocy zainstalowanej w elektrowniach na węgiel brunatny i na węgiel kamienny do ok. 15 GW. W porównaniu z końcem 2017 roku, kiedy moc węglowa wynosiła 42,5 GW, oznacza to spadek prawie 5 GW dla elektrowni opalanych węglem brunatnym i 7,7 GW dla elektrowni opalanych węglem kamiennym. Do 2030 roku moc zainstalowana elektrowni węglowych (poza rezerwami) ma zostać zmniejszona do maksymalnie 9 GW dla węgla brunatnego i 8 GW dla węgla kamiennego."

"Ponadto komisja zaleca całkowite wycofanie się z produkcji energii z węgla w Niemczech do końca 2038 r. – ponad dziesięć lat wcześniej niż planowano. To wycofywanie węgla ma być powiązane z szeregiem warunków bezpieczeństwa energetycznego i polityki społecznej, które zostaną zweryfikowane w latach 2023, 2026 i 2029. O ile spełnione zostaną pewne warunki wstępne w odniesieniu do przemysłów energochłonnych, regionalnego zatrudnienia i konkurencyjności gospodarczej, termin ostatecznego wycofania może być wyznaczony wcześniej niż 2038, ale nie wcześniej niż 2035 i podlegać negocjacjom z operatorami elektrowni. To, czy wcześniejsza data byłaby możliwa, zostanie zbadane w 2032 r. w ramach „klauzuli elastyczności”."

"Zalecenia komisji proponują również zachęty do budowy elektrowni gazowych oraz do zwiększonego wykorzystania elektrociepłowni (CHP). Oba są potrzebne, aby zapewnić bezpieczeństwo dostaw, ponieważ elektrownie węglowe nie będą już dostępne. Potrzebne będą dodatkowe inwestycje, na przykład w turbiny gazowe o otwartym cyklu lub silniki gazowe. Dopóki nie będzie rozwiązania do magazynowania energii elektrycznej na dużą skalę, potrzebna będzie kombinacja systemów zasilania, aby sprostać wzlotom i upadkom wytwarzania energii wiatrowej i słonecznej, a tym samym zrównoważyć podaż i popyt, ponieważ energia odnawialna może czasami być bliska zeru i niski przez kilka miesięcy."

 

 

 

zaloguj się by móc komentować


JK @Greenwatcher
7 lipca 2021 06:20

Ci bosonodzy pastuszkowie owiec nie wejdą na teren farmy fotowoltanicznej, bo moze to zaszkodzić owcom. Miałem taki przypadek, kiedy pracowałem w firmie magazynującej ropopochodne, czyli paliwa. Wokół zbiorników (10 tys. ton, 20 tys. ton) są wolne przestrzenie porośnięte trawą, a w zasadzie są to takie wgłębienia, które mają za zadanie gromadzenie ropopochodnych w razie awarii zbiornika. Porastała te przestrzenie trawa. Jeszcze w latach '80 tych, wiosną na teren bazy wpuszczano stado owiec i wyżerały one trawę, która była przez te owce utrzymywana we właściwej wysokości i nie zarastała dróg oraz tych tac. Stwierdzono jednak, że resztki ropopochodnych mogą źle wpływać na układ pokarmowy owiec. I wtedy się zaczęło. Pojawiły się firmy, co kosiły trawę. Jednakże to koszenie to nie było takie zwykłe koszenie. Kosiarze musieli być ubrani  ubranka antystatyczne, żeby nie zaiskrzyć. Kosiarki musiały być również antystatyczne, czyli świeca, iskra i spalanie paliwa odpadały. Kosy ręczne również, bo jak kosa trafi na kamień to zaiskrzy. Czyli pole do popisu dla wszelkiej maści BHP - owców, UDT - owców, inżynierów od koszenia i wywożenia trawy a przede wszyskim ciężkie pieniądze dla firm zewnętrznych plus pilnowanie kosiarzy by nie próbowali podwędzić benzyny (a ta kusiła leżąc w zbiornikach) i nie narobić szkody.

Myślę, że podobnie będzie w tych farmach fotowoltaicznych.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @ThePazzo 7 lipca 2021 06:12
7 lipca 2021 08:13

Dziękuję. To kolejne potwierdzenie, gdzie jest źródło inicjatyw Wspólnoty w sprawach redukcji dwutlenku węgla w Europie. Skoro Niemcy mają zaplanowane zmiany do roku 2050 to cała UE musi to zaakceptować i wdrożyć, bo nie może być dwóch systemów, z drogą i tanią energią. Musi zostać jeden. Waga Niemiec i Polski w UE jest oczywista. Z góry było wiadomo co polegnie, ale ryzyko Niemiec było i jest duże. Wystarczyłoby, że Polska się wyłamie i misterny plan rozsypie się jak karciana wieża. Zadziwiające jak silna jest piąta kolumna w Polsce skoro podjęli takie ryzyko i im to wyszło. W analizę ryzyka musieli wkalkulować zaniedbania w polskiej energetyce. Nie wykluczam działań aktywnych, ale szukanie zewnętrznych inspiracji to łatwe usprawiedliwienie imposybilizmu.

To co zwróciło moją uwagę w tym tekście to negocjacje ze związkami zawodowymi górników o zmniejszeniu wydobycia oraz okresowej likwidacji kopalń. Nasi namiestnicy, chcąc zachować władze mamili górników obietnicą pracy lub naraz kopalnia upadała. Żadnego planu tylko żywioł na potrzebę chwili. No mniejsza.

Niemieckie cementownie w Polsce muszą mieć prąd, stąd moje przypuszczenie, że szybko pojawią się możliwości kredytów na budowę elektrowni gazowych, a kolejny nasz minister finansów zaciągnie na nas dług jednym podpisem. Skoro sami nie potrafimy zbudować elektrowni to zrobią to Niemcy – jak w kolonii, tyle że niezamorskiej, a zaodrzańskiej.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @JK 7 lipca 2021 06:20
7 lipca 2021 08:36

Przykład ciekawy, ale nieadekwatny naszym elektrowniom fotowoltaicznym. One powstają na gruntach rolnych, a tam wykaszanie lub spasanie trawy jest konieczne, bo szybko zarosną krzewami i drzewami, a eksploatacja paneli będzie osłabiona lub niemożliwa. Leśna formacja roślinna jest w Polsce bardzo ekspansywna o czym nie mają pojęcia kanapowi ekolodzy z ulic Milanówka czy Podkowy Leśnej, gdzie w ogródkach zasuwają warszawskie firmy ogrodnicze, zatrudniające Ukraińców. Wypasanie owiec między panelami jest praktykowane w wielu krajach, a szczególnie tam, gdzie są dopłaty do ich hodowli – kolejny zielony absurd. Tracimy grunty rolne na rzecz produkcji prądu, a tych owiec też nie będzie można przerobić na szaszłyki, bo nad tym pracuje już madam doktor Spurek.  

zaloguj się by móc komentować

atelin @Greenwatcher
7 lipca 2021 12:44

"Nie chcę się za bardzo rozczulać nad jego zmianą. Wprawdzie rozpostarte na wielu hektarach elektrownie, ogrodzone kilometrami płotu, pasują niekiedy jak pięść do nosa, ale przecież można się przyzwyczaić i do rozbitej mordy."

Te debilne panele z debilną ideologią, na których nasz najjaśniejszy rząd już zrobił przewał, ustąpią perowskitom. Pamiętam z początku lat 90-tych ulgi na OC, jeśli zamontuje się LPG - gówno z tego zostało po dwóch latach.To samo dzieje się teraz z fotowoltaiką - mieli zarabiać na prądzie? Ale zarabiali za dużo więc dostali w łeb.

https://www.focus.pl/artykul/perowskity-daja-prad-polska-firma-ruszyla-z-produkcja-najnowoczesniejszych-ogniw-fotowoltaicznych

Tutaj akurat inwestorem jest japońska firma, ale gratuluję poznania dobrze poinformowanego ciecia z obciętą emeryturą.

I plus.

zaloguj się by móc komentować

McGregor @ThePazzo 7 lipca 2021 06:12
7 lipca 2021 17:35

Zaangażowanie kolegi doceniam, ale liczby w tym opracowaniu nijak się nie kleją ze sobą. Głównie te, które dotyczą planowanych redukcji energetyki weglowej, czyli 3 akapit i 3 od końca. Niestety dla mnie to jakieś wypociny biednego dziennikarzyny, który nie kuma pjęcia % oraz nie odróżnia kW od kWh (czyli typowego ekolo-matoła, który produkuje materiały propagandowe dla poparcia odpowiednich trendów). Ta ocena oczywiście odnosi się do autora tego czegoś a nie kolegi de Pazzo, który to zacytował.

zaloguj się by móc komentować

McGregor @Greenwatcher 7 lipca 2021 08:13
7 lipca 2021 17:37

No cóż. I teraz widać po co nam był w 2017 nowy premier. Zadania były wytyczone znacznie wcześniej. Wielki plus za notkę.

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @McGregor 7 lipca 2021 17:37
7 lipca 2021 18:00

Być może są błedy w tłumaczeniu używałem google translate.

Chiny też przechodzą na gaz więc nie tylko Europa. Cały biznes z fotowoltaniką to jest ciekawa sprawa bo właśnie opracowano lepszą technologie i to co zostało postawione nadaje się do wymiany :)

zaloguj się by móc komentować

McGregor @Greenwatcher
7 lipca 2021 18:11

Niestety sprawa z fotowoltaiką i wiatrakami jest beznadziejna z przyczyn podstawowych. Otóż wachania w produkcji energii elektrycznej wymagają zabezpieczenie w postaci akumulatorów. Poziom tych wachań w ciągu roku jest tak duży, że nie istnieją takie akumulatory, które mogłyby zgromadzić energię bilansująca wachania roczne. Na dziś nie istnieją nawet takie, które zbilansowałyby okresy dzienne (a to wielokrotnie mniej). Koszty wyprodukowania takich akumulatorów (finansowe, ekologiczne i inne) spowodowałyby katastrofę we wszystkich dzedzinach. Te postaci OZE są bzdurą u samych podstaw.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @Greenwatcher
7 lipca 2021 19:15

Jesli chodzi o gromadzenie energii z OZE dla Poslki to jest jakieś niesprawdzone rozwiąznieanie na szybko, ale wymaga zapewne oceanu pieniędzy, na który nie stać USA i Chiny razem wzięte, wieki na realizację metodą Chińską -  to gromadzące energię  elektrownie szczytowo pompowe:
w nocy, gdy prądu jest więcej niż potrzeba zużywają prąd pompując do górnego zbiornika, w dzień gdy potrzeba jej więcej produkują ze stratą.


Przykładowa elektrownia szczytowo-pompowa w Żarnowcu mając górny zbiornik o powierzchni 135ha jest wstanie wytworzyć 3,6 GWh energii elektrycznej(3,6 mln kWh. Ilość wody pozwala na zasilanie przez około 5.5 godziny systemu elektroenergetycznego mocą 716 MW)
Podobno łączne roczne zużycie energii elektryczną w Polsce to 170000 Gwh. Musi być moc w Polsce 47000 MW.

Czyli dwa zbiorniki plus minimalny bufor wody + teren dla działania instalacji + teren zajmowany przez przewyższenia (a muszą być znaczne, co powoduje ostre podwyższenie kosztów i czasu realizacji) to powiedzmy 600ha. Powiedzmy że będą się starać i wystarczy 500ha dla mocy elektrowni produkującej(po wcześniejszym większym zużyciu) za jednym spuszczeniem całości z górnego zbiornika 3,6 GWh - 716 MW przez 5,5h. Nie znając się na parometrach mocy, jeśli czegoś nie pokićkałem to potrzeba 50000 x tyle energi wytworzyć dla całej Polski. Czyli te elektrownie-akulumatory dla Polski zajmowałyby 25mln ha. Dzisiejsza okrojona Polska zajmując 31,27mln ha. Czyli prawie całą powierzchnię Polski zajmowałaby elektrownia szczytowo-pompowa, którą "wystarczyłoby" zasilać OZE (ale te wiatraki i panele trzeba by montować na terenie elektrowni szytowo-pompowej - co podrożyłoby gigantyczne koszty potrzebne na wybudowanie tej elektrowni-akulumatora. Woda byłaby słona z Bałtyku, ale z większym zasoleniem, bo tyle jej potrzeba, że pewnie zaciągalibyśmy z Morza Północnego. Ekolodzy nie mieliby do tego problemu, bo taka byłaby wola ich sponsorów. Nie wiem czy te jednorazowe uruchomienia po ileś tam dni, zaleznie od zbiornika pomp byłyby dobrze zgrane z całością prądu w Polsce. Pewnie wymagałyby dostarczenia ciągłego niezbyt małej im ilości energii. Dlatego musiały by być pewnie wybudowane elektrownie węglowe, aby utrzymywać parametry prądu, mimo gigantycznego OZE i akumulatorów. Jednak dla wierzących w postęp socjalistyczny jest nadzieja -byłoby jakieś odkrycie technologiczne, które ograniczyłoby przymus działania elektrowni węglowych do dwóch. Czyli reasumując byłyby elektrownie węglowe potrzebne, ale za to obniżylibyśmy minimalnie poziom Oceanów na ziemi, ratując glob.

 

zaloguj się by móc komentować

McGregor @Greenwatcher
7 lipca 2021 19:51

Według moich obliczeń (teraz na kolanie, więc dokładność mocno przybliżona) to potrzeba byłoby około 7 do 10 tysięcy takich elektrowni szczytowo-pompowych (bilans roczny). Bo właśnie, w dziedzinie akumulatorów o dużych pojemnościach to tylko takie rozwiązanie na dziś istnieje. Słowa uznania dla humanisty za ujęcie problemu. Tak więc byłoby to kosmiczne przedsięwzięcie w dziedzinie ekologii, kosztów, materiałów budowlanych, ilości pracy itp. Łatwiej chyba zredukować populację i chyba do tego to dąży.

zaloguj się by móc komentować

McGregor @Brzoza 7 lipca 2021 19:15
7 lipca 2021 19:52

To powyżej oczywiście do kolegi Brzozy

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @McGregor 7 lipca 2021 19:51
7 lipca 2021 19:56

łatwiej, a zwłaszcza taniej

zaloguj się by móc komentować

McGregor @Brzoza 7 lipca 2021 19:15
7 lipca 2021 19:58

Pomijamy oczywiście problemy tak trywialne jak zdolność reakcji systemu energetycznego na nagłe zmiany ilości energii (podmuchy wiatru, zachodzące słońce za chmury itp.). To jest kosmos. Odwrócenie kierunku w elektrowni szczytowo-pompowej to co najmniej kilka minut (bardzo optymistycznie to oceniłem). System oparty w 100% na takim OZE wyleciałby w powietrze w ciągu godziny.

zaloguj się by móc komentować

Brzoza @McGregor 7 lipca 2021 19:52
7 lipca 2021 20:06

Proszę mi nie imputować od humanisty :)

Jeśli Kolegi wyliczenia są dobre - to elektrownia-akulumator zajmowałyby powierzchnie tylko 1/7 powierzchnię Polski.

zaloguj się by móc komentować

chlor @ThePazzo 7 lipca 2021 18:00
7 lipca 2021 21:59

Jeszcze dwa lata temu bez problemu brałem z internetu prawdziwe i naukowe materiały na temat energetyki i OZE, potrzebne mi do pracy. Teraz widzę same śmieci, dziennikarski bełkot.

 

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @chlor 7 lipca 2021 21:59
7 lipca 2021 22:19

Dziennikarze tylko piszą o tym co uchwalili politycy.

To nie dziennikarze zmianiają prawo i sterują gospodarką.

Plany i nowe prawo energetyczne uchwalone w Germanii są bezspornym faktem.

Oczywiście politycy mogą jeszcze zmienić zdanie.

Stawiam dolary przeciw orzechom, że nie zmienią.

Ale przecież skoro to wszystko są śmieci to powinniśmy sie cieszyć.

Znienawidzony sąsiad upadnie na naszych oczach. Sami doprowadzą swoj przemysł do upadku. 

Tylko wie Pan - ja tam w potęge Niemiec wierze tak jak wierze w to, że Mercedes zrobi dobry samochód elektryczny.

Na przemyśle to się akurat helmuty znają jak mało kto i nie sądze by zamierzali starcić zasilanie dla swoich fabryk.

zaloguj się by móc komentować

McGregor @ThePazzo 7 lipca 2021 22:19
8 lipca 2021 01:24

Niemcy do tej pory uchwalają prawo, którego sami nie przestrzegają, ale wymagają jego przestrzegania od krajów skolonizowanych. Dadzą radę. Wygląda na to, że cały przemysł przeniosą do Polski i na Ukrainę - w dużej części to już się stało. Odpady, pobór dużej ilości wody i produkcja ścieków, ciężka praca w przemyśle - po co im to mieć u siebie. Trzeba tylko dokończyć proces podboju i niszczenia tubylczego przemysłu a własny Bangladesz będzie pod bokiem. Autostrady i linie kolejowe już są. Dyspozycyjni "politycy" także. Do tego pewnie służy niezłomny pan Mateusz, co się Komisji Europejskiej nie kłaniał, tylko od razu pada na kolana. 

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @McGregor 8 lipca 2021 01:24
8 lipca 2021 01:30

To do mnie przemawia. Przykra wizja ale sensowna.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @atelin 7 lipca 2021 12:44
8 lipca 2021 08:54

Dziekuję, poczytam. Temat był kiedyś grzany, a teraz coś cicho nad nim. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @McGregor 8 lipca 2021 01:24
8 lipca 2021 09:36

Niemcy tworzą narzędzia i jej wykorzystują. Nawet idęę Unii, skierowanej na ich skrępowanie potrafili ogarnąć na własną korzyść. 

Wspomniany w tekście Solar Park Witnica, należący do BayWa, podpisał z Górażdże Cement, należącym do HeidelbergCement, zawarły kontrakt na dziesięcioletnią dostawę zielonej energii. Tak się wyznacza standardy i normy do których reszta musi się dostosować, a jak nie to zginie. 

Można poprzestać na wzbudzaniu antyniemickich emocji by wygrywać czteroletnie posadki w sejmie, senacie i radzie ministrów. By ten cel osiągnąć można też się poddać niemieckiej polityce i robić wyłącznie to co każą. Te dwie opcje już zaliczyliśmy, trzecią drogę przerobiliśmy już dawno, bo w pruskim zaborze - w Wielkopolsce.  

 

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować