-

Greenwatcher : "Od kiedy nie jesteśmy karmą dla wielkich kotów, boimy się samych siebie"

Puszcza, ale tylko na własne potrzeby

Niby wiadomo, że przeszłość i przyszłość jest fasonowana na potrzeby teraźniejsze, ale i tak zawsze mnie zadziwia jak daleko potrafią posunąć się, w pruciu i cerówce, znawcy tego i owego. A nie mam na myśli polityki, chociaż … Gdybyśmy chcieli wyobrazić sobie puszczańską, pierwotną przeszłość, studiując wyłącznie specjalistyczną literaturę przyrodniczą, to moglibyśmy popaść w jakąś schizofrenię. Konterfekt dawnej puszczy zależy bowiem od tego kto go maluje i w jaki sposób przenosi swoje potrzeby na płótno gotowego blejtramu.

Weźmy na sztalugę minione uniwersum kozioroga dębosza, wykreowane przez znawców tego gatunku. Ten chrząszcz był, w ich mniemaniu, mieszkańcem starych, pierwotnych lasów dębowych. Nie napotkamy w literaturze koleopterologów choćby ogólnej datacji tych dawnych puszcz, ale za to odnajdziemy liczne przesłanki do ich postaci. A tu, oczekuje nas niespodzianka. Drzewostan w lasach koziorogów dęboszy był rzadki, a zwarcie koron niskie. Ten las, ponad stuletnich dębów o dobrze nasłonecznionych pniach i konarach, był pozbawiony podrostu i podszytu - ot, coś jakby miejski park. 

Każdy kto ma za sobą przygodę z zestawem „mały ekolog” lub „mały leśnik” uzna, że to jakiś żart. Przecież Puszcza B. lub inne „zachowane” resztki puszcz w naszym kraju wyglądają zupełnie nie tak, jak tego oczekują koziorogi dębosze oraz utytułowani eksperci od ich pierwotnych siedlisk.

A propos owego „zachowania” - już nie raz w SN wspominaliśmy o tym, że za tą powszechnie używaną frazą kryje się uproszczenie i nadużycie. Przypomnijmy: nic nie zachowało się przypadkowo, żaden fragment puszczy, a nawet pojedyncze drzewo nie przetrwało przypadkowo lub wskutek jakiegoś cywilizacyjnego zapóźnienia, w które chętnie by nas wciągnięto. Zawsze za tym stali ludzie i byli to zwykle leśnicy, i to na długo przed tym, niż pojawili się arcymistrzowie wspomnianych wyżej zabaw dla milusińskich, uzurpujący sobie miano ekologów.

No dobrze - ktoś zapyta - ale skąd wiadomo jaki był ten pierwotny las i dlaczego wyglądał inaczej niż powszechne o tym wyobrażenie? Podpowiadają to uczonym, współczesne obserwacje tego chrząszcza i preferencje jego biotopu. Wprawdzie aktualizm czy też uniformitarianizm był i jest domeną geologów, ale użyjmy go na potrzeby rozważań, tak jak to robią niektórzy entomolodzy. Oto obecnie gatunek zasiedla stare, dobrze nasłonecznione dęby, rosnące zwykle pojedynczo lub w małym zwarciu, a więc i „pierwotnie” też tak mogło/musiało być. To, powinno wystarczyć. I tyle dowodu, bo nie jest on potrzebny na użytek rekonstrukcji, ale na potrzeby kreacji.     

Wśród szeregu współczesnych zagrożeń dla kozioroga wskazuje się na zmiany w jego biotopie, co rzadko bywa sprecyzowane. Tego typu ogólnikowe oznajmienia są powszechne w literaturze ochroniarskiej i mogą dziwić najwyżej żółtodziobów tej dyscypliny. Sygnalizuje się także zmniejszenie populacji gatunku bez odniesienia do źródła referencji, co również jest powszechnym fikołkiem, jakoś pomijanym przez recenzentów naukowych artykułów. Towarzyszą temu zwykle lamenty o tym, że: współczesna metodyka szacowania liczebności gatunku jest niedoskonała, znaczna cześć obszarów nie jest w ogóle rozpoznana, a stanowiska kozioroga dębosza są mylone z obecnością innych gatunków. Może przesadzam, ale wybrzmiewa w tym chęć poszerzenia niszy egzystencji eksperckiej - byle nie pakowali się w nią jacyś amatorzy. W opozycji do tego, trzeba by przecież zapytać czy metodyka, w jakiejś nieznanej, referencyjnej przeszłości była doskonała lub choćby zadowalająca? Czy wszystkie obszary były kiedyś rozpoznane, a stanowiska gatunku znane? Czy naturaliści (tak kiedyś nazywano przyrodników) nie mylili się w identyfikacji śladów kozioroga dębosza, tak jak mylą się ich następcy?

Domniemanie o spadku liczebności często idzie w parze z gawędą o braku starych drzewostanów oraz z sugestią o powszechnym wycinaniu starych drzew w lasach. Te sugestie uczonych nie wywołują myśli głębszych np. dotyczących kondycji środowiska z czasów starszych i najstarszych inwentaryzacji tego zwierzęcia, kiedy to jego stanowisk miało być więcej niż obecnie, były one bardziej powszechne, a dzisiaj już ich tam nie ma. Przyjmując, że okres ten miałby przypadać na wiek XIX oraz przełom wieków XIX i XX musielibyśmy uznać, że ówcześnie stan środowiska chrząszcza był lepszy niż jest teraz. Czy wiek XIX, w którym głównym źródłem energii, surowca i budulca było drewno, a powierzchnie lasów osiągnęły, już wcześniej w wielu krajach Europy swoje minima, obfitował w stare dęby i lasy dębowe?

Gospodarka leśna i rolna mogła kiedyś preferować „prześwietlone” dąbrowy, bo odbywał się w nich wypas trzody i bydła. Taki rodzaj wypasu był praktykowany przez całe stulecia, a takie „parkowe” lasy, mogły szczególnie premiować koziorga dębosza. Jeśli nie jego, to z pewnością stanowiska mu odpowiadające, złożone z ponad stuletnich dębów, o niskim zwarciu koron, o dobrze nasłonecznionych pniach i konarach, pozbawione podrostu i podszytu, wyjedzonego przez hodowlane zwierzęta. Nikt tego nie przyzna, ale o zgrozo, mogło być tak, że to ludzka działalność mnożyła siedliska tego chrząszcza. Jeśli nawet przyjmiemy tezę, że kiedyś było więcej kozioroga i jego stanowisk, niż teraz, to ostatnio sprawił to człowiek, a nie jakaś pierwotna przyroda. Poważny uczony, obciążany balastem poprawności i brzemieniem moralizowania, tego nie przyzna, nawet jeśli zna ten fragment historii lasu, albowiem konfabulacje o pierwotnym lesie są bezpieczniejsze, niż herezje o pozytywnym wpływie ludzkiej gospodarki na choćby drobny element przyrody, np. tak nieporadny jak wspomniany chrząszcz.

Jednak kiedyś zamieszkiwał on pierwotne, a nawet „bezludzkie” lasy, a więc zagadnienie dawnej kondycji jego oraz jego siedliska powinno wzbudzać jakieś zastanowienie. Jak dawał sobie radę w puszczańskich lasach np. okresu atlantyckiego lub subboreału?

Pierwsza odpowiedź, kierowałaby naszą uwagę na wielkość i zmienność ówczesnych lasów, na pożary, wichury, na powały i luki w drzewostanie, na krawędzie dolin rzecznych i innych terenów otwartych ze skrajami nasłonecznionego, starego lasu dębowego. Być może takie, szczególne postacie dąbrów kreowały także wielkie stada dzikich kopytnych jak choćby: turów, żubrów i jeleni. Byłaby to odpowiedź wskazująca na mądrość matki natury, która dewaluowałaby późniejszą postać lasu, wprawdzie dogodną dla kozioroga dębosza, ale przecież utworzoną przez człowieka i kopytne hodowlane. 

W przypadku świetlistej dąbrowy, nieczęsto, nawet wśród literatury fachowej, można odnaleźć wspomnienie, że postać tego lasu jest antropozoogeniczna. Taka dąbrowa wskutek zaprzestania wypasu, a poddana tylko przyrodzie, zarasta i zmienia postać czyli w ludzkim pojęciu dziczeje i ginie. Powiązanie tego faktu z kondycją kozioroga dębosza wydaje się jakoś umykać z przestrzeni sugestii o pierwotnych lasach dębowych. Obecnie natura jakoś niemądrze reaguje i chce bezwzględnie zabliźnić to, co jest pozostałością dawnego wypasu w lesie. Mimo, że dziczenie dąbrów jest spontaniczne, naturalne, to zostało uznane za niekorzystne i ma być kategorycznie powstrzymywane. Jeśli nie jest, to będzie to przyczyną negatywnej oceny gospodarki leśnej i ochroniarskiej. I jak nie ulec wrażeniu schizofrenii, gdy wokół dominuje referencja naturalności, której akurat tu trzeba zapobiegać?

Druga odpowiedź może nam podpowiadać, że kiedyś kozioróg dębosz miał szersze preferencje lokalowe i zamieszkiwał sobie to tu to tam, a nie tylko stare, naświetlone dęby, które to siedlisko zdołaliśmy opisać u początku nauki. Taką zmianę zaliczyły np. jerzyki, które kolonizują budowle Homo sapiens, a kiedyś ponoć zamieszkiwały pnie starych (a jakże inaczej) drzew. Warunki które utworzyliśmy tym ptakom w miastach są rewelacyjne. Jeśli poddamy się samobójstwu neutralności ekosystemowej, to miliony z nich zginą razem z nami. W przypadku ptaków o szybkim następstwie wymiany pokoleń dokonują się szybkie zmiany behawioralne, o czym opowiadał prof. Piotr Tryjanowski na jednym z wykładów Latającego Uniwersytetu Leszczynowego. Ponoć takie „pierwotne” leśne jeżyki widywano dawno temu w Puszczy B. Co zagadkowe, było tam także stanowisko kozioroga dębosza, ale zginęło. Czy przypadkiem nie zdziczało wskutek opuszczenia przez człowieka?

Nikt się nie porwie na taką sugestię, bo w palecie gotowych zagrożeń ma jeszcze np. fragmentację siedlisk, izolację populacji, zmiany klimatyczne, obniżanie poziomu wody gruntowej albo gospodarkę leśną. Ta ostatnia, ponoć promuje gęste i cieniste uprawy, tam gdzie wyobraźnia wspomina stare, świetliste i luźne drzewostany. Bezpieczniej jest udawać się w te konfabulacje niż odpowiedzieć na pytanie o naturalne zmiany środowiska w Białowieskim Parku Narodowym, które wyeliminowały, z resztek ponoć pierwotnej puszczy, chrząszcza, który przez większość swego życia, w postaci larwy, żre dębową korę i drewno.  

Wprawdzie wspominałem już w SN, że dzika przyroda niżu Europy, która przetrwała kolejne glacjały i stadiały plejstocenu, składa się z najbardziej odpornych gatunków - mistrzów przetrwania, ale i one nie są niezniszczalne. Zmienność tego okresu, a nawet najmłodszego holocenu każe się zastanowić nad minioną i obecną kondycją chrząszcza o którym jest ta gawęda. Dość powiedzieć, że „europejska” flora dębów, jeszcze sprzed plejstocenu składała się z kilkudziesięciu gatunków. W jej skład wchodził nawet jakiś kuzyn znienawidzonego dębu czerwonego. Kolejne zlodowacenia eliminowały to bogactwo, a matka natura dokonywała to bez naszego udziału. Przyjmując obecne preferencje kozioroga dębosza możemy domniemać, że lista menu mogła mu się bardzo skurczyć, do ledwie kilku ocalałych gatunków dębów - u nas dwóch. Tymczasem, jeśli obecnie spotyka się tego ksylobionta żerującego na drzewach i w drewnie innych gatunków, to bywa to tłumaczone brakiem siedlisk, który wywołał oczywiście człowiek. No, ale to już chyba nie powinno dziwić.  

Możliwe, że kozioróg dębosz znajduje się w fazie powolnego wymierania, nie z naszej winy, ale po plejstoceńskich huśtawkach klimatycznych i po ustawicznych pochodach lądolodu oraz całych formacji roślinnych: północ-południe, południe-północ. Ochrona przyrody, także w przypadku każdego innego gatunku, nawet reliktów klimatycznych, w ogóle nie podejmuje  i nie dopuszcza takiej myśli. Nie chce ona widzieć historii i dystansu przeszłości, bo tkwi w fałszywym przekonaniu, że jej byt urzeczywistnia wyłącznie antropofobia ekologizmu. Wymieranie towarzyszące życiu od zarania, nawet tego beztlenowego, jest teraz prawnie niedozwolone i to jest szczytowy dorobek uczonych. Jest to autodestruktywne dla wiedzy oraz nauki i nie gwarantuje, by natura podporządkowała się ustawie lub dyrektywie, tak jak tego byśmy chcieli.

Możliwe, że warunki które utworzyliśmy temu chrząszczowi, szczególną postacią gospodarki leśnej i hodowlanej, były absolutnie wyjątkowe i dla niego wybitnie korzystne. Holocen bez naszego udziału wyglądałby podobnie jak poprzednie interglacjały lub interstadiały: dęby kolejny raz przegrałyby w konkurencji z bukami i grabami, a wiec i kondycja koziorogów nie pozostałaby bez skutku tej rywalizacji. Być może bez nas, byłby to ostatni epizod w historii istnienia tego gatunku. Niestety nikt nam tego nie zilustruje i nie opowie, abyśmy przypadkiem nie polubili samych siebie, bo to już krok do drugiego, najważniejszego przykazania.

 

„Handel wołami w Polsce” - już w księgarni.

I tutaj: Woły na wypasie – na manowcach Biblioteki Historii Gospodarczej Polski



tagi: ochrona przyrody  las  holocen  puszcza  paleoekologia  leśnictwo  ochrona gatunkowa  kozioróg dębosz 

Greenwatcher
26 września 2023 20:39
14     1203    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

klon @Greenwatcher
26 września 2023 21:30

Już zaczynałem wierzyć, że nie będę miał już szans  popatrzeć na świat przez pryzmat  Greenwatchera. Trochę wsytd że wątpiłem. Przyćmiewa to jednak  radość z kolejnej notki. I nadzieja, że kiedyś będę mógł kupić książkę kolegi Navigatora.? :))) 

Bardzo dziękuję za opis rzeczywistości w formie pozbawionej ideologicznych poprawności. Dla mnie to wartość sama w sobie. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Greenwatcher
26 września 2023 22:04

Vzyli wystarczy jedno fałszywe założenie z pupy wzięte i "nauka" bije na alarm, biadoli i wymyśla sposoby "ratowania". W lasach za Piastów wypasano świnie.

Z połoninami też tak było - "nauka" twierdziła, że to naturalne hale górskie. Dopiero jak pokazano współczesne zdjęcia z Karpat Wschodnich i porównano je z przedwojwnnymi, gdy wypas owiec był intensywny, to wreszcie "nauka" bąknęła, że połoniny są pochodzenia ludzkiego. I teraz zgroza!!! Przecież turyści się tymi połoninami zachwycają. Tak nie może być - trzeba je zalesić.

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Greenwatcher
26 września 2023 22:16

https://quickshare.samsungcloud.com/eRFzFIvSI9xd

 

Przykład połonin Świdowca - Karpaty Ukraińskie. To za kilkadziesiąt lat może zarosnąć...tak jak setki pięknych widokow w Beskidach, ktore jeszcze w latach 50,60-tych można było podziwiać (przewodniki Krygowskiego po Beskidach). A teraz tam już tylko świerki, czyli "pietwotne" lasy gorskie. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Greenwatcher
26 września 2023 22:18

Zdjęcie mojego autorstwa....:). W środku jest górka, której połoninę las już pożera. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @OjciecDyrektor 26 września 2023 22:18
26 września 2023 22:21

No i dla ciekawskich na horyzoncie po lewej widać górę Pop Iwan Marmaroski 1940 m - granica Ukrainy z Rumunią. Po prawej na horyzoncie góry Oasz - też granica z Rumunią. 

zaloguj się by móc komentować

OjciecDyrektor @Greenwatcher
26 września 2023 22:32

A tu poniżej widok z tej górki w środku, której połoninę pożera las - za kilkadziesiąt las tego widoku już nie będzie. Ku chwale przyrody!

https://quickshare.samsungcloud.com/mZG8b8Wc6IXD

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @OjciecDyrektor 26 września 2023 22:04
27 września 2023 04:54

"Vzyli wystarczy jedno fałszywe założenie z pupy wzięte i "nauka" bije na alarm, biadoli i wymyśla sposoby "ratowania". "

 

Tak, na tej samej zasadzie "naukowcy", zaprzęgnięci do roboty przez postępowych polityków, usiłują zapędzić wszystkich do walki z globalnym ociepleniem.

Przesadzając ludzi z samochodów na drogie zabawki zasilane z gniazdka.

A jak już wszyscy się przesiądą na elektryki to od razu w lecie się zrobi chłodniej, a ludzkość wreszcie zacznie kroczyć po właściwej drodze.

Ku świetlanej przyszłości.

zaloguj się by móc komentować

ArGut @Greenwatcher
27 września 2023 06:59

Oj te "meinstrimowe" naukowce ?!? Ze znienawidzonego dębu czerwonego można robić fajne misy -> Kibort Craft.

Byłem na kilku wycieczkach po lesie w puszczy B. zorganizowanych przez leśników z nadleśnictw Browsk i Hajnówka. Super sprawa, polecam. Już se opozycyjne demokraty odpuściły lasy, no chyba, że idą się tam wygłupiać i są importem na rynku wewnątrz unijnym (przeważnie z kierunku niemieckiego). Taką sytuację mieliśmy w Krośnie, gdy niemieckie wilczyce, zakłócały prace leśne.

Może Niemce wycieły lasy i zatruły swoje rzeki i w Niemcowie nie ma już o co WALCZYĆ, a w Polsce wciąż CZŁOWIEK gospodaruje lasem i przyrodą, że i jest gdzie pojechać, zrelaksować się i nawet wyciąć z gospodarstwa leśnego.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @klon 26 września 2023 21:30
27 września 2023 16:37

Nie ma mowy o wstydzie, ale moja wina niezaprzeczalnie. Dzięki za odwiedziny i lekturę.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @OjciecDyrektor 26 września 2023 22:32
27 września 2023 16:41

O,piękne te pejzaże, zazdroszczę.

A prof. Tryjanowski w swej ostatniej książce napisał, że owiec coraz mniej, to i krajobraz musi się bez nich zmienić. Znowu trzeba będzie wymyślić jakieś prawo, które to „uleczy”.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Szczodrocha33 27 września 2023 04:54
27 września 2023 16:48

A to dziwne właśnie, bo chyba nie zdarzyło mi się widzieć jakiegoś filmu SF o takiej przyszłości. Interstellar z genialną muzyką? Tez nie bardzo. Czyli kultura masowa na lepszej przyszłości nie jest zdolna zarobić. Jeśli przyszłość to tylko ponura.    

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @ArGut 27 września 2023 06:59
27 września 2023 16:51

Okazuje się, że dąb czerwony zachwyca także w drewnie i – przepraszam – w sztuce użytkowej.  Widziałem to u mnie na wiejskim jarmarku. Znakomity pomysł na prezenty. Inwazyjność dębu czerwonego jest mocno przesadzona. Są lepsze gatunki, ale nie tak spektakularne by wykazać, że leśnicy to nieuki. 

zaloguj się by móc komentować

maria-ciszewska @Greenwatcher
29 września 2023 16:50

Dziękuję za mądrą interesującą notkę.  Czekam wraz z Kolegą Klonem na książkę.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @maria-ciszewska 29 września 2023 16:50
30 września 2023 06:48

Dziękuję za odwiedziny i zachętę do pisania. 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować