-

Greenwatcher : "Od kiedy nie jesteśmy karmą dla wielkich kotów, boimy się samych siebie"

Skrzydlata prawica w wąskich krawatach

Dosłownie parę dni po tym jak się okazało, że Ministerstwo Środowiska przestało istnieć, byłem w gmachu wydobytego z niebytu Ministerstwa Klimatu. Wprawdzie karminowy szyld urzędu już został zmieniony, ale w holu, tuż za plecami recepcji, krzątali się jeszcze technicy. Kończyli dzieło rewolucji na tablicy informacyjnej. Jedni zgrabnie zdrapywali nazwiska ofiar, które spadły z listy płac, a drudzy nalepiali awanse niedawno oznajmionych nominacji. Biegłość z jaką szła ta praca była tak imponująca, że pewnie niejeden, który stał w kolejce do rejestracji, pomyślał sobie, tak jak ja, że dla tych ludzi to nie pierwszyzna. Zmiany na kierowniczych stanowiskach bywają tutaj tak częste, że tylko technicy są mistrzami przetrwania.

Po odstaniu swojego, okazaniu dowodu osobistego i otrzymaniu karty do elektronicznej bramki, udałem się do sali konferencyjnej. Miałem wziąć udział w słuchowisku o tradycyjnym temacie  kiepskiej kondycji przyrody. Wykład dotyczył różnorodności biologicznej, niekiedy nazywanej różnorodnością biotyczną. Prelegent chyba nieco zaskoczony, podobnie jak większość słuchaczy, gruntowną zmianą paradygmatów Ministerstwa, starał się nawiązać do powagi globalnych zmian klimatycznych. Mnie wychodziło, z treści wywodu, że jednocześnie zadomawiające się w Polsce gatunki z północy i południa np. łabędź krzykliwy i czapla biała, są świadectwem wzrostu bioróżnorodności, a więc pewnie i lepszego stanu przyrody. Jeśli nie u nas, to co najmniej w centrach zasięgu gatunków, które zasilają populacje na rubieżach. Tymczasem wykładowca tak jakoś plótł wątek opowieści, że jak nic mu wychodziło antropogeniczne rozchwianie klimatu i ogłupiałe z tego powodu zwierzęta.

By klimat zmienić wyskoczyłem z palaczami na przerwę do parku za Ministerstwem. Jest to Skwer im. Sue Rader. Przy okazji wspomnę, że imienniczka skweru zasługuje na uwagę za owoce życia, uświetnione chęcią podjęcia jej beatyfikacji. Oto na tym małym skwerze wielkiego człowieka rozgrywał się teatr ptasiej bioróżnorodności, dla którego inny Brytyjczyk - David Attenborough, na pewno sprowadziłby tu ekipę BBC. Była tu już telewizja, ale ptaki miała za nic. Interesował ją happeningowy gruchot ratowników klimatu spod wezwania extinctionrebellionpolska. Ich samochód oblepiony plastikowymi banerami ostrzegał: mamy cię na oku Ministrze Klimatu. A tuż obok, na kilkuset metrach kwadratowych części skweru, były: gawrony, sójki, sroki, wrony, gołębie, grzywacz, wróble, sikorki, kwiczoł i kos. Czas obserwacji: jeden papieros kolegów i nielitościwa ocena prelegenta.

Banda gawronów penetrowała samochody na parkingu. Jeden, skoczywszy na lusterko, zaglądał przez niedomkniętą szybę do środka samochodu. Inny obcierał mocarny dziób o ramię wycieraczki nowej i lśniącej miejskiej terenówki. Gdybyż to widział jej kierowca – zadrżałby jak rura wydechowa przy zapłonie. Trzeci, na szczycie busa, spoglądał na okolicę. Reszta penetrowała sąsiedztwo czterokołowych blaszaków, należących do pracowników i gości Ministerstwa. W tym samym czasie sójki przewalały grubą warstwę liści na trawniku. W ogóle nie zważały na kobiecinę, która w tej warstwie wytrwale zbierała odchody swojego psa. Sroki zaczepiały kota, którego inna miłośniczka zwierząt wywlekła, na smyczy, z przytulnego domu. Trzy odważne podskoki bokiem do kota i odfruniecie. I z powrotem do niego. Te powtarzające się figle imponowały reszcie skrzydlatych koleżków, w liczbie czterech, a końca zabawy nie było widać. Ostatecznie kot został zabrany na ręce, bo nastoletnia kociara nie mogła się opędzić od natrętów. Gołębie na żwirowej alejce niechętnie ustąpiły miejsca kolumnie maszerujących przedszkolaków, przyodzianych w zbyt duże odblaskowe kamizelki. Żaden ptak nie porwał się do lotu, a ich bliskość całkowicie rozproszyła dotąd zdyscyplinowaną grupę maluchów. Na stercie przepełnionego śmietnika wrona rozbijała pokrywkę sałatki. Inna pod śmietnikiem dojadała resztkę niedojedzonego hot-doga. Nie skończyła, bo zjawił się trzeci reprezentant gatunku chętny do wspólnej biesiady. W gonitwie odleciały razem poza horyzont ścian budynków. Wróble głośno sejmikowały w gęstych pnączach pergoli. Powagę zachowywał jedynie grzywacz skryty wśród korony drzewa.

Bogactwo gatunków i zdumiewające zachowania, do których tak już przywykliśmy, że zdajemy się ich nie zauważać. Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek wcześniej widział tyle gatunków ptaków, w tak krótkim czasie, na tak niewielkiej przestrzeni i o tej porze roku. Na pewno nie w lesie i nie na łące, które większość ekologów kanapowych uważa za refugium bioróżnorodności i szczęśliwe bezludzie zwierząt. Ktoś inny patrząc na to samo co ja zauważyłby, w parku Sue Rader, mizerię ptaków pozbawionych naturalnych habitatów, niepamiętających swych pierwotnych ekosystemów, zmuszonych do bytowania wśród kolonijnych zgrupowań ludzi. Ktoś inny widziałby tylko skromny skrawek zieleni pozostawiony przyrodzie, osamotnioną, izolowaną wyspę uwiezionych i wymierających zwierząt.

Nie jest to tylko perspektywa postrzegania lub niedostrzegania otaczającej rzeczywistości, ale potwierdzenie aktywnego światopoglądu, który niezauważalnie filtruje obserwacje faktów i waloryzuje ich ocenę. Nic nowego, prawda? Nawet nauka, przez dyspozycyjność koniunkturze dominujących poglądów, ulega fałszywym, całkowicie sprzecznym z jej dorobkiem, dogmatom np. niezmienności przyrody, chęci petryfikowania jej stałości i iluzji przywracania stanów minionych. Kilka dekad temu uważano, że głównym zagrożeniem dla przyrody jest skala zmian dokonywanych przez człowieka oraz ich tempo. Zgodnie z tym poglądem przyroda miała nie nadążać - nie była w stanie się dostosować. Remedium miało być spowolnienie rozwoju, a że ochrona przyrody nie jest bytem samodzielnym: najlepiej tych krajów i tych regionów, które rozwinięte nie są. Obecnie każda zmiana wywołana w przyrodzie przez człowieka lub o którą jest posądzany, włącznie z wybuchami wulkanów i tsunami, wzbudza kompulsywne reakcje. To one angażują uwagę tak intensywnie i tak jednostronnie, że w imię potępienia sprawcy zmian, odmawia się przyrodzie jej zdolności adaptacji, a przecież widać ją nawet w parku za Ministerstwem Klimatu.

W czasie, w którym zachwycano się ziębami Darwina, a przyrodnicze wycieczki na Galapagos były rodzajem pielgrzymki w hołdzie ewolucji, dokonywał się, tuż pod nosem naukowców, proces kolonizacji i zadomawiania innych wysp, to jest rosnących miast. Wraz z nim następowały zmiany behawioru zwierząt tak głębokie i tak szybkie, że dziś coraz śmielej mówi się nie tylko o adaptacji, ale o miejskiej ewolucji i specjacji. Reprezentacja tego samego gatunku w mieście i poza nim nie tylko inaczej wygląda, ale zachowuje się inaczej oraz posiada inne zdolności. Czasami szczegóły są dla nas ledwie zauważalne, ale nie dla zwierząt.

Znana pewnie wszystkim sikorka bogatka ma czarny krawacik na żółtej kamizelce. W przypadku samców szerokość tego krawata świadczy o męskości i jest jednym z sygnałów, któremu ulegają oczarowane samiczki. Ornitolodzy zauważyli, że im szerszy krawat tym większe powodzenie, a ta zewnętrzna cecha ptasiego upierzenia wyróżnia samce dominujące, agresywne i lepiej broniące gniazda. Taki wizerunek macho sprawdza się na wsi i w lesie, ale nie w mieście. Tutaj mają powodzenie samce o wąskich krawatach. To one przekazują swój materiał genetyczny tak sprawnie, że niemodni krawaciarze ze wsi mają nikłe szanse na przetrwanie, w zasadzie giną.  Rzecz nie w modzie i nie w tym, że fircyki z wąskimi krawatami znalazły sobie niszę w mieście, bez wiejskich awanturników. Kilkaset sikorek poddanych obserwacji i to przez wiele lat dowodzi, że te cechy osobnicze, które zapewniają prokreację oraz potomstwo sikorek na wsi są nieskuteczne w mieście. Miasto bezwzględnie eliminuje szerokie krawaty i wioskowe zachowania. Jakieś uwarunkowania środowiskowe różne wsi i miastu wywołują selekcję samców, o której decydują samiczki, a co pośrednio wpływa na różnice populacyjne w obrębie jednego gatunku, zamieszkującego dwa różne habitaty. 

Te same sikorki, bogatka i modraszka, przez ponad sto lat podkradały śmietankę z butelkowanego mleka. To niezwyczajne wioskowym sikorkom zachowanie zauważono po raz pierwszy w Anglii, gdzie mleczarze dostarczali mleko pod domy mieszczuchów. Początkowo butelki z mlekiem były otwarte, a sprytne ptaszki zauważyły darmowy posiłek nadzwyczajnie bogaty w tłuszcz. Te które były nieostrożne i łapczywe, stanowiły dodatkowe źródło białka w mleku, niemile widziane w bielonej przez Anglików herbacie lub kawie. Wreszcie zaczęto butelki zamykać kapslami z woskowanej tektury. Sikorki jednak wiedziały co znajduje się w stawianej przed drzwiami butelce. Znalazły rozwiązanie dla nieoczekiwanej przeszkody. Tektura składała się z warstw ubitego papieru, a więc warstwa po warstwie była zrywana, aż można było ją przebić dziobem lub zdjąć kapsel z butelki. Po tekturze, w batalii o śmietankę, przyszedł czas na kapsle aluminiowe. O naiwna dwunożna istoto, toż taki kapsel było łatwo przebić ostrym dziobem lub po prostu zdjąć i odrzucić na bok. Część sikor wyspecjalizowała się w ściąganiu kapsli i ich porywaniu. Unoszone w powietrze były tylko te kapsle, które miały przyczepioną śmietankę. Potem, pod ulubionym drzewem złodziejaszka znajdowano sterty porzuconych kapsli, a za śmieci na trawniku obrywało się dzieciom. Jeszcze przed erą mleka kartonowego, gdy wprowadzano pierwsze mleko odtłuszczone i homogenizowane, oznaczano butelki kapslami o rożnym kolorze. Jak łatwo się domyślić sikorki i z tym dawały sobie radę. Po rozpoznaniu kapslowej nowinki ich łupem padały tylko butelki z mlekiem tłustym. 

Podczas obserwacji zachowania sikorek zauważono, przeprowadzając różne doświadczenia terenowe i laboratoryjne, że te miastowe są o wiele bardziej ciekawskie i odważne niż krewniacy ze wsi. Cechuje je mniejsza antropofobia i są neofilami. Ten ostatni termin, opozycyjny neofobii, wskazuje na chęć poznawania otoczenia i stosowania nowych rozwiązań, która jest niezwyczajna reprezentacji gatunku poza miastem. Oczywiście sikorki nie są jedynym przykładem miejskiej adaptacji i zmiany obyczajów. Pozwoliłem sobie wykorzystać sikorki, bo są sympatycznymi łobuziakami, ulubionymi przez biologów miejskich, no i większość z nas je zna. Przykład zaczerpnąłem z książki Menno Schilthuizena pt. Ewolucja w miejskiej dżungli. Autor, pracownik Muzeum Historii Naturalnej w Lejdzie i nauczyciel na tamtejszym uniwersytecie, zebrał kilkadziesiąt przykładów ze świata zwierząt i roślin, a nawet grzybów i drobnoustrojów, by zwrócić uwagę czytelnika na przyrodę miasta. A jest to niezwykle ciekawa przestrzeń badań, którą przez całe lata traktowano po macoszemu albo, jak wspomniałem wyżej, wyłącznie jednostronnie jako miejsce udręki przyrody. To jest obraz nieprawdziwy. Menno Schilthuizen zaprezentował w swojej  książce badania kilkuset naukowców, z różnych części świata, którzy nie ulegli dominującemu wizerunkowi miasta i przyrody. Wnoszą oni zaskakującą wiedzę: o tempie adaptacji, ewolucji i specjacji, o dryfie genetycznym i wsobnym kojarzeniu, o wyspach ciepła, o izolacji i barierach migracyjnych. 

Są wśród nich badania z Polski np. eksperymenty z introdukowania leśnych kosów w Białymstoku i Olsztynie oraz kosów miejskich w Lublinie. Obydwa się powiodły tyle, że nie dla samych ptaków. Kosy leśne, niedostosowane do warunków miejskich i wyrwane ze swego środowiska, nie znalazły szczęścia w mieście, natomiast kosy miejskie z powodzeniem zadomowiły się w stolicy województwa lubelskiego. Kosy są wdzięcznym obiektem badań. Schilthuizen uważa, że różnice między kosem leśnym i miastowym są tak duże, a potwierdzone badaniami, że można już myśleć o nowym gatunku: Turdus urbanicus. Wśród bogatej literatury i cytowań Ewolucji w miejskiej dżungli odnajdziemy też publikację naszego wykładowcy z Latającego Uniwersytetu Leszczynowego – prof. Piotra Tryjanowskiego. Ten, wraz z zespołem naukowców, badał neofilię i noeofobię wśród ptaków miasta i wsi. Te same gatunki wystawione na próbę nowości w swoim otoczeniu, wykazywały całkowicie odmienne zachowania poznawcze i adaptacyjne.                 

Biologia miasta nie jest dziedziną łatwą, ale nie przez przedmiot badań, lecz osiągane niepoprawne wyniki. Menno Schilthuizen opisał to, we wstępie do książki, tak: Przed laty wraz z kolegą z Uniwersytetu Amsterdamskiego Jefem Husimanem napisałem felieton do holenderskiego dziennika „De Volkskrant”, w którym argumentowaliśmy, że przyroda jest dynamiczna, nieustannie podlega zmianom i nie powinniśmy usiłować zachować ekosystemów Holandii dokładnie w takim samym stanie i składzie, w jakich widzimy je na malowanych pejzażach sprzed kilku stuleci. Apelowaliśmy o bardziej pragmatyczne podejście do ochrony przyrody, w którym jest też miejsce dla gatunków egzotycznych i przyrody miejskiej, a większą uwagę poświęca się harmonijnemu funkcjonowaniu ekosystemu aniżeli konkretnym występującym w nim gatunkom. Niektórym takie postawienie sprawy się nie spodobało. Otrzymaliśmy gniewne maile od kolegów, oskarżających nas, że podkładamy się prawicowym politykom, którzy skrzętnie wykorzystają najdrobniejszy pretekst, by kontynuować rzeź przyrody.  

 

 

Menno Schilthuizen: Ewolucja w miejskiej dżungli. Jak zwierzęta i rośliny dostosowują się do życia wśród nas. Wyd. Feeria Science.

Tutaj wywiad z prof. Tryjanowskim, w którym trochę o ekologii miasta, na portalu cenyrolnicze.pl   

 

 

 



tagi: ochrona przyrody  ptaki  miasto 

Greenwatcher
17 lutego 2020 15:32
78     3263    21 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

Grzeralts @Greenwatcher
17 lutego 2020 16:02

Ciekaw jestem, co to jest u mnie - taka ni wieś, ni miasto. Bioróżnorodność znaczna, ale mocno zmienna w ostatnich latach (np.zniknęły rzekotki, ale pojawiły się w dużych ilościach zaskrońce - zapewne jest to powiązane). 

zaloguj się by móc komentować

chlor @Greenwatcher
17 lutego 2020 16:52

Czy gdzieś można zobaczyć zdjęcia typowych ptaków miejskich z opisem? Rzeczywiście ptactwa pełno, i głupio nie wiedzieć jak który się nazywa.

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Greenwatcher
17 lutego 2020 18:16

Biedni extinctionrebellioniści . Nie zaznają spokoju dopóki nie zrozumieją

"...Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli...."

świetny tekst. Symboliczny bardzo.

zaloguj się by móc komentować

gabriel-maciejewski @Greenwatcher
17 lutego 2020 18:17

To niedługo będzie ministerstwo totemów i szamaństwa. W tym kierunku zmierzamy

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @OdysSynLaertesa 17 lutego 2020 18:16
17 lutego 2020 18:18

No i po drodze znów przeczytałem nagłówek Pańskiego bloga :)

zaloguj się by móc komentować



Greenwatcher @Grzeralts 17 lutego 2020 16:02
17 lutego 2020 19:06

Ostatnie dwa lata były suche, może nie było warunków do godów i rozrodu? Rzekotek nasłuchuję i potem szukam. Może dwa, trzy razy udało mi się zobaczyć rzekotkę ot tak, bez wiedzy o tym, że to jej staw lub szuwar.

Jak gawron nie porywa mięsa z grilla to jest to wieś.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @chlor 17 lutego 2020 16:52
17 lutego 2020 19:07

Jestem pewien, że Pan je zna, tylko sobie przypomnieć, a podpowiedź Zdzisława najlepsza. Gdybym ja znał tak chemię …

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @OdysSynLaertesa 17 lutego 2020 18:16
17 lutego 2020 19:09

Dziękuję za przypomnienie tej nauki. Powinna być elementem pacierza.

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @Greenwatcher
17 lutego 2020 19:10

"Kilkaset sikorek poddanych obserwacji i to przez wiele lat dowodzi, że te cechy osobnicze, które zapewniają prokreację oraz potomstwo sikorek na wsi są nieskuteczne w mieście. Miasto bezwzględnie eliminuje szerokie krawaty i wioskowe zachowania. Jakieś uwarunkowania środowiskowe różne wsi i miastu wywołują selekcję samców, o której decydują samiczki, a co pośrednio wpływa na różnice populacyjne w obrębie jednego gatunku, zamieszkującego dwa różne habitaty. "

Czyli jest nadzieja. "Słoiki" wyginą!

zaloguj się by móc komentować


Grzeralts @Greenwatcher 17 lutego 2020 19:06
17 lutego 2020 19:12

No to zdecydowanie wieś. 

Tak, warunki mocno się zmieniły w kierunku bardziej suchego środowiska. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @olekfara 17 lutego 2020 18:44
17 lutego 2020 19:13

Jeszcze nie potrafią na pasach i światłach, ale już się uczą. Te, które tej wiedzy nie posiądą genów nie przekażą. Ale kolumna imponująca i raczej spokojna. Dziki w lesie nie dałyby rady. 

zaloguj się by móc komentować

OdysSynLaertesa @Greenwatcher 17 lutego 2020 19:13
17 lutego 2020 19:16

No i czy to nie powinien być powód do dumy, że natura jednak ciągnie do ludzi i potrafimy żyć wspólnie? :)

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Autobus117 17 lutego 2020 19:10
17 lutego 2020 19:24

Odpowiem też żartem - my potrafimy swobodnie zmieniać krawaty.

A, że temat homo sapiens w miastach jest ważny, uposzczę autora ksiażki, ktory zauważa, że jeszcze nigdy nasz gatunek nie miał tylu szans na nową mutację w naszych genomach.  Być może już podlegamy zmianom jak towarzyszace nam w miastach zwierzęta i rośliny. 

zaloguj się by móc komentować

Autobus117 @Greenwatcher
17 lutego 2020 19:50

Całą notka świetna, a da się ją opisać słowami wiedza i rozsądek. Pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-Maciej @Greenwatcher
17 lutego 2020 20:14

Bardzo ciekawe. Pozdrawiam 

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @Greenwatcher
17 lutego 2020 20:16

Takiej bioróżnorodności to nie pamiętam jak żyje; przy karmiku są oprócz tradycyjnych sikorek w trzech rodzajach, to mam grubodzioby, pełzacze, kowaliki, trznadle, dzwońce, kulczyki, No i hura!! Wróble wróciły, Dzięcioł zielony zalatuje, chociaż za dzięciołami nie przepadam, bo mi dziury robią w elewacji i w ulach; zopiekuję się chyba z wiarówki nimi.

Na polu stado 22 sarny, na Dłubni bobry dziki i lisy; zajęcy jest mało.

zaloguj się by móc komentować

klon @Greenwatcher
17 lutego 2020 22:00

Witam, I o książkę pytam. 
Bo rozumiem, że notki na SN to wprawki przed większym wydawnictwem? :-)

W mieście bytując na co dzień "przygarnąłem" na balkon parę sikorek. Trzeci rok z rzędu u nas były.  I zgoda że cwaniakują. Ani grosza za podnajem. Wpadną, wypadną.  Nawet młodych nie przedstawią z imienia. Ech ....wolne ptacy.
Ale fakt. Elegancja. Na co dzień pod krawatem.
 

zaloguj się by móc komentować

olo @porfirogeneta 17 lutego 2020 20:16
17 lutego 2020 22:26

dzieciol chyba tez  jest pod ochrona

zaloguj się by móc komentować

adamo21 @Greenwatcher
17 lutego 2020 22:41

Od wielu lat, w innym niż polski klimacie, 'prowadzę' karmnik dla ptaków. Towarzystwo się ustaliło, ale oprócz ptaków są też zajace i żarłoczne wiewiórki. Głodnym nieszczęściem może być chmara szpaków, które są bardziej wydajne od najlepszego odkurzacza. W zeszłym sezonie był 'prawie' bociek zwany przez nas ptokiem, mięsożerny, jadł posiekane parowki i kurze watrobki, podchodził b blisko, jadł prawie z ręki. Juz nie zagląda do nas. Bywają kolibry i wrzaskiwe papugi.

Ptaki są ozdobą ogrodu. Radość. 

zaloguj się by móc komentować

toNick @Greenwatcher
18 lutego 2020 01:08

To dla odmiany - ja zająca na polach nie widziałem już od wieków, podobnie jak bażanta czy kuropatwy. Kiedyś jadąc drogą przez tereny rolnicze było tego pełno, dzisiaj pusto.
Nie jestem przyrodnikiem, ale pamiętam, że kiedyś przy polnych drogach zawsze rosły jakieś krzaki czy nawet zagajniki i pewnie tam miały schronienie - obecnie wszystko jest powycinane, a każdy krzak to wróg.

Spotkałem się natomiast z widokiem dzików w mieście. Przypuszczam, że to stąd, że deweloperka zajmuje kolejne tereny i zwyczajnie nie mają się gdzie podziać, a przecież nagle nie wyparują. Kilka lat i po tym zjawisku będzie pozamiatane.

zaloguj się by móc komentować

Szczodrocha33 @gabriel-maciejewski 17 lutego 2020 18:17
18 lutego 2020 02:31

"To niedługo będzie ministerstwo totemów i szamaństwa. W tym kierunku zmierzamy."

Niestety na to wyglada.

Czekam jeszcze kiedy wprowadza podatek na walke z ociepleniem klimatu.

Kolejnosc mam przeczucie bedzie taka: najpierw kraje Europy zachodniej, potem USA, Kanada, potem Polska.

zaloguj się by móc komentować

SilentiumUniversi @Greenwatcher
18 lutego 2020 02:54

Zające przestały się u nas pokazywać od czasu, gdy w sąsiedztwie zamieszkały dwa lisy. No, i zaczęły też znikać koty. Bażant właśnie wrzeszczy za oknem, ale wyraźnie jest ich mniej. Sarnom chyba lisy nie szkodzą, sądząc po ich liczbie. Dziki widziano tylko raz, ale pojawiały się na terenach, na których nigdy ich nie było, to raczej populacja wzrosła. Jadąc lasem musimy uważać na sarny, na przestrzeni kilku kilometrów mijamy z pięć, pod Żorami trafiają się ogromne jelenie i daniele. Jeż był raz, potrącony przez samochód niestety zginął. Żaby zwykle tak wrzeszczały, że nocą trzeba było okna zamykać. Od kilku lat jest cicho. Od kiedy sąsiad zlikwidował bajorko ogrodowe nie widuję też traszek. 

Ptaki upodobały sobie krzak oliwnika za oknem. Tych malutkich to nawet nie potrafimy rozpoznać. Wczoraj do ogrodu przyleciały dwa żurawie

zaloguj się by móc komentować

SilentiumUniversi @Greenwatcher
18 lutego 2020 03:20

Niestety reszta notki nie dotarła. Przerwała się na emotikonie. Próbuję kontynuować.

Wiele lat temu raz pokazała się para dudków. Ale najbardziej widoczne są szpaki, kosy (jednego słyszano jak miauczał), sójki i sroki. Dwa lata nocą piszczały dwie sowy, ale ostatnio wyprowadziły się. Dzięcioł  często obrabiał dąb sąsiada.

Bażant przestał wrzeszczeć, może przez to, że odezwał się lis. Saren na łące nie ma - szczekał by pies sąsiadów. Wszystko płynie.

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @toNick 18 lutego 2020 01:08
18 lutego 2020 06:48

Bażantów u nas sporo. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Greenwatcher
18 lutego 2020 08:37

Prawdę powiedziawszy więcej dzików widywałam w Warszawie (pola wilanowskie, Augustówka) aniżeli teraz na kujawskim osiedlu leśnym, gdzie mieszkam. Pewnie siedzą w lesie. Za to widuję bawiące się na alejkach zające, czasem lis się przemknie. Jest dużo wiewiórek. Jeszcze wiecej saren wyjada oziminę na okolicznych polach. Są borsuki, ale te to widziałam tylko jako ofiary wypadków komunikacyjnych. Dzikie gęsi i żurawie już przyleciały. Dużo jest łabędzi.

Notka świetna. Z tym, że eko-mafii fakty nie interesują, bo oni mają załatwić inne interesy.

zaloguj się by móc komentować

atelin @Greenwatcher
18 lutego 2020 08:49

Przeczytałem wczoraj na smartfonie, więc dzisiaj daję plusa i komentuję - świetne. Dodam tylko, że na moim "podwórku" we Wrocławiu codziennie obserwuję szalejące mewy. Do Odry i innych rzeczek mam spory kawałek, więc bardzo mnie dziwi po co one mi latają między blokami - śmietników nie eksplorują jak gołębie i gawrony, na ziemi nie lądują aby zainteresować się chlebkiem znoszonym przez bardzo starszą panią dokarmiającą - polatają godzinę, narobią hałasu i znikają. Ma Pan na to jakieś wytłumaczenie?

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Greenwatcher
18 lutego 2020 08:59

A przypomniało mi się jeszcze. Na Polach Wilanowskich w jednym miejscu było siedlisko kuropatw. Dzisiaj w tym miejscu stoi apartamentowiec, w którym mieszka ex-prezydent Aleksander, który też  zatroskany jest o klimat i ginące zasoby przyrody.

zaloguj się by móc komentować

kamiuszek @Greenwatcher
18 lutego 2020 15:13

Pańskie zawsze teksty czytam z wielką przyjemnością.

Dawno temu oglądałem film dokumentalny o fałszowaniu wyników badań (lata 60?) pod tezę, że przyroda dąży do jakiegoś mitycznego stanu szczęśliwej stabilności. 
Gdy każdy wie, że żywe tym się różni, że się zmienia jak głupie pozostając sobą.

zaloguj się by móc komentować

Marcin-K @ewa-rembikowska 18 lutego 2020 08:59
18 lutego 2020 15:17

A to nie ten sam apartamentowiec, który został zaprojektowany niezgodnie z zapisami planu miejscowego i był lat parę temu szykowany do rozbiórki?

zaloguj się by móc komentować

parasolnikov @Greenwatcher
18 lutego 2020 15:47

Dawno nie miałem okazji czytać czegoś tak dobrego, gratulacje. 

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Marcin-K 18 lutego 2020 15:17
18 lutego 2020 16:06

Niestety nie wiem. Tam tak wszystko zostało zabudowane, że teraz to nawet bym nie odnalazła tego budynku.  Wówczas nie było ani al. Rzeczpospolitej ani Sarmackiej, tylko same pola.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Autobus117 17 lutego 2020 19:50
18 lutego 2020 20:04

Sto siedemnastką do celu. Pozdrawiam.

zaloguj się by móc komentować

Aquilamagna @Greenwatcher
18 lutego 2020 20:05

Kupuję Pańską książkę.

W minutę po premierze.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Autobus117 17 lutego 2020 19:50
18 lutego 2020 20:05

Dziękuję za lekturę i odwzajemniam pozdrowienia. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @porfirogeneta 17 lutego 2020 20:16
18 lutego 2020 20:08

Taka wymaina informacji przyrodniczej - co w mojej okolicy - nazywa się obywatelskimi projektami naukowymi, a jest bardzo skuteczna. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @klon 17 lutego 2020 22:00
18 lutego 2020 20:10

Sikorka w wąskim krawacie jest mniej awanturująca się.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @adamo21 17 lutego 2020 22:41
18 lutego 2020 20:13

Bociek weganem nie jest, a choćby chciał zdechnie. Zazdroszczę obserwacji.  

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @toNick 18 lutego 2020 01:08
18 lutego 2020 20:21

Może za mało czasu spędza Pan poza miastem i stąd błąd próbkowania? Ja też mam sentyment do miejsc z dzieciństwa już ich nie ma, pochłonięte przez osiedle domków letniskowych. Tam gdzie było pole są dziś przydomowe ogródki, ale przyroda też jest. Ciekawe, że Pan o tym wspomniał. Autor książki o której napisałem też porusza temat przemijania krajobrazów lat minionych.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @SilentiumUniversi 18 lutego 2020 03:20
18 lutego 2020 20:25

Wszystko płynie ... jakież mamy szczęście, że potrafimy to dostrzec i tym się cieszyć. Dziekuję. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @ewa-rembikowska 18 lutego 2020 08:37
18 lutego 2020 20:36

W niedalekiej mi wiosce, dziki regularnie, co noc, gromadziły się pod rozstajnym Krzyżem. Nigdy wcześniej tego nie robiły. Co było przyczyną? Wilki w okolicy. Na szczęście nikt zjawiska teologicznie tłumaczył, a Krzyż był nieco oddalonym od zabudowań, ale na tyle by wilki nie podchodziły. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Greenwatcher
18 lutego 2020 20:37

Lubię obserwować sikorki. Ich krawatom jeszcze się nie przyglądałem.

Dzisiejsze znalezisko z podwórka. Znak, że koty próbują powstrzymać inwazję przyrody, która puka już do drzwi naszych domostw:

 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @atelin 18 lutego 2020 08:49
18 lutego 2020 20:42

Nie wiem, ale fajne. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to zgrupowanie. Może grupują się przed przelotem na wyżerkę albo noclegowisko?  A pamięta Pan Ptaki  Alfreda Hitchcocka? Może coś Pan przeskrobał.  Z mewami proszę uwazać bo podzili Pan los Legolasa z Władcy Pierścieni.   

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @ewa-rembikowska 18 lutego 2020 08:59
18 lutego 2020 20:46

To jest jakieś socjologiczne zjawisko i statystycznie powtarzalne, że największe zagęszczenie tych zatroskanych jest na osiedlach zamkniętych. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @kamiuszek 18 lutego 2020 15:13
18 lutego 2020 20:49

Teoria Gai. Prosze uważać, bo za takie rzeczy dostaje się tytuły naukowe, a może i Nobla. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Marcin-K 18 lutego 2020 15:17
18 lutego 2020 20:51

Jeśli tam pomieszkuje exAleksander to nie ma takiego odważnego by szperać w papierach. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @parasolnikov 18 lutego 2020 15:47
18 lutego 2020 20:52

Taka robota, no nie. A teraz na poważnie b. dziękuję. 

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @Aquilamagna 18 lutego 2020 20:05
18 lutego 2020 20:55

Lepsza lektura elektroniczna w Szkole Nawigatorów, no i ratujemy drzewa, planetę, wszechświat... mogę tak bez końca.  

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @Greenwatcher 18 lutego 2020 20:08
18 lutego 2020 20:56

To ja nie chcę, żeby się w ogóle nazywało, a już najmniej chcę żeby to się nazywało jakimś "projektem naukowym", to jest podejrzana sprawa. I tyle.

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @betacool 18 lutego 2020 20:37
18 lutego 2020 21:00

Uuuu, dobry kot. Zazdroszczę. Teraz pełno domowych mięczaków, wychowanych na żarciu z torebek. A tu widzę  gospodarz podwórka. Ornitolodzy takich kotów nie lubią, oj nie. 

zaloguj się by móc komentować

betacool @Greenwatcher 18 lutego 2020 21:00
18 lutego 2020 21:05

Kiedyś sroki wzięły tę kotkę w dwa ognie na sztachetach płotu. Jedna markowała atak od czoła, a druga próbowała dziobnąć ogon. Bawiły się tak ze dwie minuty. 

Nie minęły dwa dni od tej zabawy, a na tarasie miałem mętlik złożony z czaro-białych piór. Teraz sroki obserwuję z daleka. Śmiem twierdzić, że ich zbiorowa pamięć jest trwalsza od ludzkiej.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @Greenwatcher 18 lutego 2020 20:36
18 lutego 2020 21:06

U mnie w  miarę rozwoju stada wilków jelenie zbijają się w coraz większe stada ,50-70 sztuk.

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @betacool 18 lutego 2020 20:37
18 lutego 2020 21:15

Co łaska? Ja mam teraz kota niedorobionego, 2 lata ma jeszcze nic nie złapał....

zaloguj się by móc komentować

klon @Greenwatcher 18 lutego 2020 20:10
18 lutego 2020 21:23

Brak sztachet pod ręką, znaczy skrzydłem?

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @Greenwatcher 18 lutego 2020 21:00
18 lutego 2020 22:15

Moje dwa na puszkach. Na myszy jednak polują, nie zjedzą, przynoszą truchło na werandę. Zorro niestety i na ptaszki poluje (skutecznie) oraz na wiewiórki (chyba nieskutecznie).

W ogóle teraz jest eko-histeria pt. - nie wypuszczć kotów z domów, bo przetrzebiają populację ptaków.

zaloguj się by móc komentować


Grzeralts @ewa-rembikowska 18 lutego 2020 22:15
19 lutego 2020 17:01

U nas ptaków i tak coraz więcej, a wszystkie okoliczne koty luzem chodzą. 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @Greenwatcher
19 lutego 2020 18:01

Czytałam rano, ale dopiero teraz mogę napisać wyrazy oczarowania. Cudny lekkością piórka tekst o zjawiskach i wadze jakiej białe kołnierzyki w krawatach nie pojmują :) Po prostu rewelacja i wielki plus! 

Taki wizerunek macho sprawdza się na wsi i w lesie, ale nie w mieście. Tutaj mają powodzenie samce o wąskich krawatach.

Czy w tych obserwacjach ornitolodzy odnoszą się do polskich sikorek? W sumie w naszych miastach miałoby to jakieś uzasadnienie, biorąc pod uwagę miłość miejskich włodarzy do zwężania arterii zarówno drogowych jak i powietrznych (klinów). Moża to taka ogólna moda?

 

zaloguj się by móc komentować

ainolatak @olekfara 17 lutego 2020 18:44
19 lutego 2020 18:03

To jest czad :) Niedługo pierwszy i ostatni zmieni umaszczenie na żółto a w pysku będą niosły znak Uwaga dzieci

zaloguj się by móc komentować

Greenwatcher @ainolatak 19 lutego 2020 18:01
20 lutego 2020 07:36

Dziękuję. Bogactwo piór i spraw jest takie w SN, że mam od kogo się uczyć, a podziwiam i tych, którzy odwiedzają dodatkowo ten blog. Sikorki były badane w Hiszpanii w Barcelonie, a więc temperament i pełna fantazja. Trudności z utrzymaniem, a nie wspominając o powiększaniu, arterii miejskich jest mnóstwo. To prawie jak u ludzi – z wiekiem arterie zmniejszone i zapchane.

zaloguj się by móc komentować

atelin @Greenwatcher 18 lutego 2020 20:42
20 lutego 2020 08:08

Dziękuję, możliwe, że chodzi o wyżerkę, ponieważ to się odbywa zawsze około południa.

zaloguj się by móc komentować

porfirogeneta @Greenwatcher
21 lutego 2020 23:00

A co co z krowami z Deszczna się stało w końcu?

zaloguj się by móc komentować


toNick @Greenwatcher 18 lutego 2020 20:21
22 lutego 2020 03:31

To prawda, na jakieś specjalne wycieczki na "łono natury" od dawna nie mam czasu i piszę tylko o tym co obserwuję w mojej stosunkowo bliskiej okolicy tudzież przez szybę samochodu. I to co widzę wcale nie napawa mnie optymizmem.

Niedawno przeżyłem spore zaskoczenie - musiałem zatrzymać się na trasie, którą dosyć często przejeżdżam, i cały czas sądziłem, że prowadzi przez kawałek lasu. No to, myślę sobie, skoro już się zatrzymałem to sobie trochę pochodzę lesie. Bardzo szybko się niestety okazało, że ten "las" to tylko atrapa i zaraz dalej jest chyba całe osiedle świeżych domków.

To i wiele innych to są oczywiście tylko moje jednostkowe obserwacje, ale odnoszę przykre ogólne wrażenie, że tak jak kiedyś uważało się, że mężczyzna powinien drzewo posadzić tak dzisiaj raczej należy jakieś zniszczyć. Tak ładnie reklamują w telewizorze piły łańcuchowe, że nawet nie trzeba się przy tym specjalnie namęczyć.
Podobnie dzieje się na cmentarzach, przynajmniej tych, które odwiedzam - kiedyś prawdziwe ostoje drzew i ptactwa, a dzisiaj tuje. I wszyscy zachwyceni bo nie "lecą liście"...

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @toNick 22 lutego 2020 03:31
22 lutego 2020 05:03

  Bieżący roczny przyrost miąższości wynosi 9 m3/ha. Prawie 46% przyrostu (4,1 m3/ha) jest odkładane na pniu a 54% podlega użytkowaniu .

Ta informacja kończy wszelkie histerie n.t. ''Niszczenia lasów w Polsce".  Lasów w masie przybywa,nie ubywa.

zaloguj się by móc komentować

toNick @DYNAQ 22 lutego 2020 05:03
22 lutego 2020 06:30

Może ma Pan rację... więcej czytania raportów, a mniej rozglądania się wokół po okolicy i pewnie zaraz człowiekowi zrobi się lepiej. Bądź co bądź nie od dzisiaj wiadomo jakie wzrok potrafi płatać figle i lepiej mu nie ufać.

 

 

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @toNick 22 lutego 2020 06:30
22 lutego 2020 06:39

Wzrok nie płata figli,tylko z całym szacunkiem ,wnioskowanie na podstawie 1 ha lasu,gdy tych hektarów jest ponad 9 mln,nie jest dobrą metodą .Od dwudziestu lat wycinam i sadzę las i zapewniam ,że tym raportom można ufać,mimo że nachalna lewacka propaganda usiłuje je podważać.

zaloguj się by móc komentować

toNick @DYNAQ 22 lutego 2020 06:39
22 lutego 2020 07:17

Rzecz w tym , że nie pisałem o lasach (z wyjątkiem tej jednej wyżej wspomnianej atrapy) tylko o obserwowanej ogólnej dewastacji okolic w jakich mieszkam bądź się poruszam. Okolice są miejskie i z prawdziwymi lasami nie mają nic wspólnego.
Jeśli jest Pan zawodowo związany z gospodarką leśną to pewnie oburzy Pana taki głos na temat raportów jak np. ten tutaj: https://niepoprawni.pl/blog/dariusz-grudziecki/popis-finalizuje-wycinke-polskich-lasow
Mnie trudno rozstrzygnąć kto ma rację dlatego ograniczyłem się do napisania tylko o tym co sam widzę. Hm, może zacznę robić jakieś zdjęcia...

A z nieco innej beczki - mało oglądam TV, ale wydaje mi się, że ostatnio w reklamach lansuje się obraz "prawdziwego mężczyzny"  jako wycinającego drzewa. Między innymi na pewno coś z piwem to było i coś tam jeszcze. I co się potem dziwić, że ludzie też tak chcą i chwytają za piłę tnąc co mogą ;)

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @toNick 22 lutego 2020 07:17
22 lutego 2020 07:37

Ja mam dziesięcioletni etat cięć i jak go przekroczę to wylecę z pracy...Jeśli w tym roku wytnę więcej,to w następnych latach już tylko mniej.  Przymiotniki,przymiotniki...masowa wycinka..nie ma czegoś takiego.Las się tnie,potem sadzi i gdy osiągnie wiek rębności-wycina się znowu,i tyle.A że komuś wyraźnie zależy na propagowaniu apokaliptycznych wizji  ''PiS niszczy lasy'' to co ja na to mogę poradzić.Czemu ludzie ulegają takim idiotyzmom...

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @DYNAQ 22 lutego 2020 07:37
22 lutego 2020 07:40

Bo ludzie generalnie najchętniej ulegają idiotyzmom. To nie wymaga żadnego wysiłku.

zaloguj się by móc komentować

toNick @DYNAQ 22 lutego 2020 07:37
22 lutego 2020 16:56

Tu nie chodzi o PiS bo zjawisko jako takie można było zaobserwować już dużo wcześniej. Idiotyzmem jest przede wszystkim upolitycznianie każdej możliwej sfery rzeczywistości - wtedy wyłącza się u ludzi rozum i wszystko zaczyna się sprowadzać do prostej partyjnej nawalanki.

zaloguj się by móc komentować

olo @DYNAQ 22 lutego 2020 07:37
22 lutego 2020 17:58

no dobrze , a czy mozesz napisac jak widzisz jakosc tej przybywajacej masy drzewostanu - tzn  jakies obserwacje w rodzaju "krawatow" autora?

zaloguj się by móc komentować

Ogrodnik @parasolnikov 18 lutego 2020 15:47
22 lutego 2020 18:47

Ja tak samo!

I proszę zwrócić uwagę, że ten wspaniały opis miejskiej dżungli powstał pod wpływem tylko jednego papieroska. Eh.

zaloguj się by móc komentować

DYNAQ @olo 22 lutego 2020 17:58
22 lutego 2020 20:32

Coraz lepiej. Selekcja trwa od doboru dzrzew matecznych,poprzez czyszczenia,trzebieże i przy każdym zabiegu usuwane są drzewa które są słabe , chore,mają niewłaściwy pokrój,etc.

zaloguj się by móc komentować

olo @Greenwatcher
23 lutego 2020 14:39

przepraszam ale nie do konca rozumiem - czy to znaczy ze bierzecie pod uwage zmiany klimatyczne czy nie?

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować